Netanjahu oskarża Macrona o "podsycanie ognia antysemityzmu". Jest odpowiedź

Emmanuel Macron
Izrael przeprowadza ataki w Strefie Gazy. Przesiedleni Palestyńczycy ryzykują życiem, by zdobyć jedzenie
Źródło: Reuters
Premier Izraela zarzucił prezydentowi Francji "podsycanie ognia antysemityzmu". W zaadresowanym do Emmanuela Macrona liście pisał o rzekomym "braku zdecydowanej reakcji" na wymierzone w społeczność żydowską akty terroru i konieczności "zastąpienia słabości działaniem". Pałac Elizejski nie pozostawił tych słów bez odpowiedzi. Gorąco zrobiło się też na linii Izrael-Australia.  

"Drogi Prezydencie Macron, jestem zaniepokojony alarmującym wzrostem antysemityzmu we Francji i brakiem zdecydowanej reakcji pańskiego rządu, by go powstrzymać" - napisał we wstępie zaadresowanego do Emmanuela Macrona listu Benjamin Netanjahu. Tekst jest datowany na 17 sierpnia. We wtorek jego treść udostępniło kilka redakcji, w tym portal Politico.

Jak można przeczytać, zapowiedź uznania przez Francję Palestyny jest w ocenie Benjamina Netanjahu "podsycaniem ognia antysemityzmu". "To nie dyplomacja, to uległość. (Zapowiedź ta – red.) nagradza terror Hamasu, umacnia jego odmowę uwolnienia zakładników, ośmiela tych, którzy nękają francuskich Żydów i zachęca do nienawiści wobec Żydów, która teraz prześladuje pańskie ulice" - pisze w liście premier Izraela.

Dalej Netanjahu wymienia przypadki ataków na wyznawców judaizmu, do jakich doszło na terenie Francji w ostatnim czasie. "To nie są odosobnione incydenty. To plaga" - przekonuje. Chwali też Donalda Trumpa za "pokazanie, że antysemityzm można i trzeba zwalczać". List kończy wzywając Macrona do "zastąpienia słabości działaniem, a ustępstw rozwiązaniami" i "uczynienia tego do wyraźnie określonej daty". Jako termin wskazuje na 23 września, kiedy obchodzone jest święto Rosz ha-Szana.

Kancelaria Macrona odpowiada na list Benjamina Netanjahu

Kancelaria prezydenta Macrona nie pozostawiła listu bez odpowiedzi. Przedstawione przez Netanjahu oskarżenia określiła mianem "błędnych i nikczemnych". Francja "chroniła i będzie chronić" swych obywateli wyznających judaizm - zapewnił Pałac Elizejski. "To czas na powagę i odpowiedzialność, a nie na manipulację i mieszanie faktów" - dodali przedstawiciele rządu.

Do treści listu odniósł się też we wtorek Benjamin Haddad, francuski minister ds. europejskich. - Francja nie potrzebuje lekcji w sprawie walki z antysemityzmem - powiedział Haddad. Jego zdaniem władze zawsze "nadzwyczaj mobilizowały się" do walki z wszelkimi przejawami dyskryminacji czy prześladowania Żydów.

Zgodnie z najnowszymi danymi, od początku stycznia do końca maja we Francji odnotowano 504 akty antysemickie. Było to o 158 mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, ale więcej niż przed rozpoczęciem najnowszej odsłony konfliktu w Strefie Gazy.

Kolejne państwa zapowiadają uznanie Palestyny

W lipcu prezydent Macron zapowiedział, że Francja uzna państwowość Palestyny. Ma do tego dojść w trakcie jesiennej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W ciągu ostatnich kilku tygodni podobne deklaracje złożyły rządy Wielkiej Brytanii, Kanady, Malty czy Australii. Izrael skrytykował ich decyzje.

Po tym, jak władze Australii odmówiły skrajnie prawicowemu parlamentarzyście z Izraela wjazdu na swój teren, stosunki między oboma państwami jeszcze bardziej się zaostrzyły. Minister spraw zagranicznych Izraela Gideon Saar stwierdził we wtorek, że wydany posłowi zakaz to przykład "podsycającego antysemityzm prześladowania Izraela". Tego samego dnia Benjamin Netanjahu napisał na X, że historia zapamięta premiera Australii Anthony'ego Albanese "jako słabego polityka, który zdradził Izrael i porzucił australijskich Żydów".

Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 roku, kiedy to bojownicy Hamasu napadli na południe Izraela. Zabili około 1200 osób i porwali 251 kolejnych. W odpowiedzi Izrael rozpoczął naloty na Strefę Gazy, a później operację lądową na jej terytorium. Działania te są kontynuowane do dziś. Zgodnie z danymi kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia życie straciły w ich wyniku ponad 62 tysiące osób. Sama Strefa Gazy jest zrujnowana, od miesięcy panuje w niej kryzys humanitarny.

Palestyński chłopiec siedzi na gruzach zniszczonego budynku w północnej części Strefy Gazy.
Palestyński chłopiec siedzi na gruzach zniszczonego budynku w północnej części Strefy Gazy.
Źródło: PAP/EPA/MOHAMMED SABER
Czytaj także: