Izrael wezwał swoich obywateli do opuszczenia półwyspu Synaj. Tel Awiw obawia się, że miejsce to staje się bazą dla terrorystów. W ostatnich dniach dochodziło na Synaju do zbrojnych ataków ze strony Beduinów. W konsekwencji egipscy policjanci masowo opuszczali posterunki.
Już kilkanaście dni temu Tel Awiw obawiał się takiego właśnie scenariusza. To z tego powodu pozwolił egipskiej armii na rozmieszczenie 800 żołnierzy w Szarm ael-Szejk i Refah, choć - zgodnie z traktatem pokojowym między dwoma krajami - półwysep powinien pozostawać strefą zdemilitaryzowaną.
Obszar bezprawia
- Synaj jest znany jako obszar bezprawia, ale teraz jest poważne ryzyko, że będzie on wielkim zagrożeniem dla Izraela, jeśli Egipt szybko nie odzyska kontroli nad półwyspem - stwierdził wysoki przedstawiciel izraelskiego resortu obrony.
Czego najbardziej obawia się Izrael? Przede wszystkim działań Hamasu. Twl Awiw obawia się, że organizacja wykorzysta sytuację i rozpocznie systematyczne ataki wzdłuż 240-kilometrowej granicy egipsko-izraelskiej.
Zagrożone kurorty
Zagrożony jest izraelski kurort nad Morzem Czerwonym, Ejlat. Władze Izraela obawiają się też, że Hamas przemyca z Egiptu do kontrolowanej przez siebie Strefy Gazy znacznie więcej niż dotąd broni i materiałów wybuchowych.
Egipt już dużo wcześniej miał poważne problemy z utrzymywaniem kontroli nad obszarami, na których dominują Beduini. Na Synaju operowały też zbrojne grupy palestyńskie, m.in. Hamasu i Islamskiego Dżihadu, dokonując ataków rakietowych na Izrael.
Źródło: PAP