Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif oświadczył w środę, że Iran - atakując bazy lotnicze z amerykańskimi żołnierzami w Iraku, w Al Asad i Irbilu - "podjął proporcjonalne środki w samoobronie". Podkreślił, że jego kraj nie szuka eskalacji konfliktu ani wojny.
W TVN24 I TVN24 BIS TRWA WYDANIE SPECJALNE
* Dwie irackie bazy z amerykańskimi żołnierzami - Al Asad oraz lotnisko wojskowe w Irbilu - zostały w nocy z wtorku na środę polskiego czasu ostrzelane pociskami, które wystrzelono z terytorium Iranu.
* Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej podało, że nie ucierpieli polscy żołnierze stacjonujący w obu zaatakowanych bazach.
* Za atak wziął odpowiedzialność irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej.
* Pentagon informuje, że "trwa szacowanie strat"; doniesień irańskich mediów państwowych o co najmniej 80 zabitych Amerykanach nie potwierdzają inne źródła.
* Prezydent USA Donald Trump zapowiedział wydanie oświadczenia w środę rano czasu amerykańskiego (popołudnie naszego czasu).
"Iran podjął proporcjonalne środki w samoobronie na podstawie Artykułu 51. Karty Narodów Zjednoczonych" - oświadczył we wpisie na Twitterze minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif po przeprowadzonym w nocy z wtorku na środę ataku na bazy lotnicze w Al Asad i Irbilu.
Nic w niniejszej Karcie nie może uchybiać niepozbywalnemu prawu do samoobrony indywidualnej lub zbiorowej w przypadku napaści zbrojnej na któregokolwiek członka Narodów Zjednoczonych, zanim Rada Bezpieczeństwa nie podejmie niezbędnych zarządzeń w celu utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Środki podjęte przez członków w wykonaniu tego prawa do samoobrony będą natychmiast podane do wiadomości Radzie Bezpieczeństwa i w niczym nie mogą uszczuplać władzy i odpowiedzialności Rady Bezpieczeństwa, wynikających z niniejszej Karty, do podejmowania w każdym czasie takiej akcji, jaką ona uzna za niezbędną do utrzymania lub przywrócenia międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Artykuł 51 Prawo do samoobrony indywidualnej lub zbiorowej Karty Narodów Zjednoczonych
Mohammad Dżawad Zarif wskazał, że atak został skierowany w bazy, z których przeprowadzono "tchórzliwe ataki zbrojne przeciwko naszym obywatelom i wysokim przedstawicielom".
"Nie szukamy eskalacji ani wojny, ale będziemy bronić się przed wszelką agresją" - oświadczył we wpisie na Twitterze minister spraw zagranicznych Iranu.
Iran took & concluded proportionate measures in self-defense under Article 51 of UN Charter targeting base from which cowardly armed attack against our citizens & senior officials were launched.
— Javad Zarif (@JZarif) 8 stycznia 2020
We do not seek escalation or war, but will defend ourselves against any aggression.
Atak na bazy z amerykańskimi żołnierzami
Pentagon potwierdził we wtorek w oświadczeniu atak rakietowy ze strony Iranu na co najmniej dwie bazy wojskowe w Iraku - Al Asad w prowincji Al-Anbar oraz lotnisko wojskowe w Irbilu w irackim Kurdystanie. "Trwa szacowanie strat" - dodano w dokumencie.
W ataku, jak przekazał rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman, wystrzelono co najmniej kilkanaście rakiet. Baza lotnicza w Al Asad miała zostać ostrzelana dwukrotnie.
"Podejmiemy wszystkie konieczne środki, by bronić amerykański personel, partnerów i sojuszników w regionie" - podkreślono w dokumencie Pentagonu.
"Nie będziemy oszczędzać Amerykanów"
Odpowiedzialność za atak wzięła Irańska Gwardia Rewolucyjna. Poinformowała, że baza lotnicza i inne obiekty zostały "całkowicie zniszczone", a sam atak na "bazy okupowane przez Amerykanów" został uwieńczony pełnym sukcesem". W niektórych doniesieniach z Iranu mówi się o zniszczeniu samolotów bojowych i śmigłowców.
Jak zaznaczył też w środę rano w swej wypowiedzi transmitowanej przez irańskie stacje telewizyjne jeden z dowódców Korpusu Strażników Rewolucji, "dzisiejszy atak był zaledwie pierwszym krokiem, po którym prezydent USA powinien pomyśleć o wycofaniu swych jednostek z regionu, zamiast pozostawiać żołnierzy w zasięgu naszego ostrzału". - Nie będziemy oszczędzać Amerykanów - powiedział.
We wcześniejszym oświadczeniu Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej zażądał od Waszyngtonu, by natychmiast wycofał wojska z regionu, "jeśli nie chce więcej zabitych żołnierzy". W komunikacie podkreślono, że Izrael jest uważany za współuczestnika zabójstwa generała Kasema Sulejmaniego.
"Nie traktujemy Izraela w oderwaniu od Stanów Zjednoczonych, gdy chodzi o to przestępstwo" - wskazano w oświadczeniu dotyczącym operacji "Męczennik Sulejmani" - jak ją nazwano w oficjalnych dokumentach irańskich. W ramach tej operacji "została doszczętnie zniszczona amerykańska baza" - zaznaczono.
Treść deklaracji przekazała w środę nad ranem irańska agencja ISNA i stacje telewizyjne.
Korpus Strażników Rewolucji przestrzegł także w swym komunikacie sojuszników Stanów Zjednoczonych na Bliskim wschodzie, że "jeśli dojdzie do jakichkolwiek ataków na Iran przy udziale tych krajów, zostaną one z całą bezwzględnością zaatakowane przez Iran". Zapowiedziano ataki między innymi na Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dubaj oraz Hajfę w Izraelu.
Autor: asty//now / Źródło: PAP