Zawodny sprzęt, błędy w komunikacji, nierozsądne rozkazy i w środku tego wszystkiego dziesięciu amerykańskich marynarzy pod dowództwem 27-latka. Magazyn "Foreign Policy" dotarł do wstępnego raportu opisującego, co doprowadziło do poważnej wpadki US Navy w Zatoce Perskiej na początku roku.
12 stycznia marynarze stacjonujący w Kuwejcie otrzymali rozkaz, aby w ciągu doby dotrzeć na ćwiczenia w Bahrajnie. To niemal pół tysiąca kilometrów dalej. Musieli więc się spieszyć i praktycznie nie mieli czasu na przygotowania.
Słabe przygotowanie
Na początku musieli rozwiązać problem fundamentalny. Tylko jedna z ich trzech łodzi Riverine Command Boat (RCB) była sprawna. To niewielkie i bardzo szybkie jednostki, których zadaniem jest patrolowanie rzek i wód przybrzeżnych, oraz przerzucanie małych grup żołnierzy. Amerykanie zakupili ich małą partię (sześć sztuk) od Szwedów, głównie w celu gruntownego przetestowania i doraźnego wzmocnienia sił w Iraku. RCB nie zyskały dobrej opinii w US Navy, głównie ze względu na częste awarie napędu.
Chcąc jak najszybciej wyruszyć w drogę, marynarze musieli 12 stycznia "skanibalizować" jedną ze swoich łodzi i przy pomocy wymontowanych z niej części uruchomić drugą. Gdy chcieli już wyruszyć w drogę, okazało się jeszcze, że szwankuje system łączności. Na jego naprawę zmarnowali kolejne trzy godziny. Kiedy więc już wyruszyli z Kuwejtu po południu, byli pod silną presją czasu.
Przed załogami RCB było jeszcze jedno poważne wyzwanie. Zazwyczaj nigdy nie pokonywali tak dużych dystansów jednorazowo. Co więcej, musieli spotkać się po drodze z okrętem pomocniczym i pobrać z niego paliwo. Zbliżał się jednak zachód słońca, a nigdy nie uczono ich tankowania w morzu nocą. Na dodatek nadal szwankowała łączność. Ogólnie rzecz biorąc, na głowie dowodzącego ekspedycją porucznika spiętrzyła się masa spraw.
Seria porażek
Kiedy próbowali znaleźć czekający na nich mały tankowiec, sytuacja zaczęła się jeszcze bardziej komplikować. Nie mieli z nim bezpośredniej łączności, więc musieli kontaktować się przez centrum dowodzenia na brzegu, co było niezbyt efektywne. Krążąc po Zatoce Perskiej w poszukiwaniu tankowca, dwie łodzie zaczęły się niebezpiecznie zbliżać do małej irańskiej wysepki Farsi. Marynarze nie zauważyli jej jednak na swoim GPS, bo jest tak mała, iż na wyświetlaczu ustawionym na dość dużą skalę nie było jej widać.
Ostatecznym ciosem dla skazanej na porażkę ekspedycji okazała się niesławna zawodność napędu łodzi. Silnik tej RCB, która wcześniej otrzymała części z trzeciej, ponownie się zepsuł. Obie amerykańskie łodzie musiały się więc zatrzymać tuż obok irańskich wód terytorialnych. Pracujący gorączkowo nad usunięciem usterki marynarze dopiero po chwili zauważyli, że zdryfowali w pobliże irańskiej wysepki. Nawet wtedy nie wzbudziło to jednak ich obaw, bo po prostu nie wiedzieli, co to za skrawek ziemi.
Po krótkim czasie zjawili się Irańczycy, którzy nie byli zadowoleni z naruszenia ich wód terytorialnych. Amerykanie mieli próbować dać do zrozumienia, że mają problemy techniczne i zaraz odpłyną, ale nie przyniosło to pożądanego rezultatu. Irańczycy wycelowali w nich broń i wezwali do poddania się.
Raport gotowy, teraz decyzja kogo ukarać
W tym samym czasie udało się naprawić uszkodzony silnik. Dowódca Amerykanów stanął przed dylematem, czy siłą wyrwać się spod luf Irańczyków, co nie powinno być trudne, bo dwie RCB miały znaczną przewagę prędkości i siły ognia, czy też nie ryzykować bitwy oraz poważnego incydentu i poddać się. 27-latek wybrał tą drugą opcję. Irańczycy weszli na pokłady ich łodzi i zaaresztowali załogę. Uwolnili dzień później po interwencji dyplomatycznej.
W pewnym momencie obserwujące ruchy dwóch RCB centrum dowodzenia na brzegu zorientowało się, że coś jest nie tak. Ich pozycja aktualizowana co pół godziny za pośrednictwem GPS była niepokojąco blisko wyspy Farsi. Na pomoc szybko wysłano przebywający w pobliżu krążownik rakietowy USS Anzio, okręt patrolowy Straży Wybrzeży USA oraz okręt brytyjski. Wszystkie przybyły jednak na miejsce za późno. Dwóch łodzi nie było już we wskazanym miejscu.
Na razie badanie incydentu jest na etapie wstępnego raportu, który zawiera dokładny opis przebiegu zdarzeń. Trafił on już do dowództwa V Floty, odpowiadającej za Zatokę Perską. Jej dowódca musi teraz podjąć decyzję, czy i jakie wyciągnąć konsekwencje wobec uczestników incydentu.
Autor: mk\mtom / Źródło: Foreign Policy
Źródło zdjęcia głównego: IRIB