Irańska redakcja Radia Wolna Europa informuje, że prawnik rodziny zmarłej w ubiegłym roku w areszcie tzw. policji moralności Mahsy Amini został oskarżony o szerzenie propagandy. W wywiadzie udzielonym portalowi Faraz w styczniu Saleh Nikbakht powiedział, że "zostało przeprowadzone niekompletne śledztwo w sprawie, bez obecności lub udziału wnoszącej skargę" rodziny.
Saleh Nikbakht, prawnik rodziny zmarłej w ubiegłym roku w areszcie tzw. policji moralności Mahsy Amini, został wezwany do sądu w Iranie, w którym ma się stawić 29 sierpnia i jest oskarżony o szerzenie propagandy - podało Radio Farda, irańska redakcja Radia Wolna Europa.
Tajemnicza śmierć 22-letniej Amini 16 września 2022 roku, która została aresztowana z powodu nieodpowiedniego, w oczach władz, stroju wywołała trwające wiele miesięcy protesty przeciwko władzy ajatollahów i surowym zasadom dotyczącym ubioru, muzułmańskiemu "purytanizmowi", łamaniu praw kobiet i szerzej praw człowieka.
Jednocześnie działający poza granicami Iranu portal Iran International rozpisywał się w ostatnich tygodniach na temat skandali seksualnych z udziałem niektórych przedstawicieli najwyższych władz w państwie, którzy zostali nagrani w trakcie stosunku o charakterze homoseksualnym, a filmy zostały rozpowszechnione w internecie.
Wyciekły także fragmenty rozmów, które według zasad Republiki Islamskiej nie mogłyby być określone inaczej niż dowodzące cudzołóstwa popełnianego przez niektórych ajatollahów.
Prawnik Saleh Nikbakht został oskarżony o propagandę przez przedstawicieli tego samego reżimu za udzielanie wywiadów w mediach i krytykę wobec ustaleń dotyczących przyczyny śmierci Amini - przekazała organizacja Kurdistan Human Rights Network.
Młoda kobieta była Kurdyjką, pochodziła więc z grupy szczególnie prześladowanej przez irańskie władze. Po jej śmierci urzędnicy stwierdzili, że zmarła z powodu wcześniej występujących problemów zdrowotnych. Rodzina Amini zaprzeczyła tej wersji wydarzeń, a świadkowie przekazali, że widzieli, jak Amini była bita w areszcie.
Prawnik powiązany ze stowarzyszeniem więźniów politycznych
W wywiadzie udzielonym portalowi Faraz w styczniu Nikbakht powiedział, że "zostało przeprowadzone niekompletne śledztwo w sprawie bez obecności lub udziału wnoszącej skargę" rodziny. Prawnik wezwał irańskich śledczych, aby zbadali dwugodzinny okres między aresztowaniem Amini a jej przeniesieniem do Centrum Policji Moralności.
Poza kwestiami związanymi ze śmiercią Amini, prawnik komentował także wiele innych problemów. Wypowiadał się m.in. na temat potrzeby zapewnienia kobietom w Iranie możliwości uzyskania prawa jazdy na motocykl, co jest obecnie zabronione, czy nieodpowiedniego traktowania afgańskich migrantów przez władze, co uznano za dowód jego działalności propagandowej.
Nikbakht jest również powiązany z irańskim stowarzyszeniem więźniów politycznych.
Władze nasilają represje
Rząd Iranu, obawiając się nowych protestów we wrześniu w rocznicę śmierci Amini, nasilił represje wobec działaczy i rodzin ofiar zabitych w czasie tłumienia niepokojów - pisze portal Radia Farda. Ajatollahowie przypisują wybuch protestów zachodnim wpływom i zapowiedzieli bardziej agresywną walkę z obywatelskim sprzeciwem.
Od początku trwających kilka miesięcy demonstracji, uznanych za najpoważniejsze w kraju od czasu Rewolucji Islamskiej z 1979 roku, życie straciło ponad 500 osób, a tysiące zostało aresztowanych, w tym dziennikarze, prawnicy i aktywiści. Niektórzy protestujący zostali skazani na karę śmierci.
W środę sąd w Iranie skazał siedmiu mężczyzn i kobietę na kary więzienia za rzekome udzielenie pomocy dwóm mężczyznom, którzy zostali później straceni przez irański reżim za zabicie ochotnika z irańskich sił paramilitarnych podczas zeszłorocznych protestów.
Wśród skazanych znalazł się dr Hamid Qarahasnalu, który otrzymał karę 15 lat więzienia i jego żona Farzaneh, która ma spędzić za kratami pięć lat. Nie jest jasne, jakich dokładnie działań dopuściły się osądzone osoby. Władze organizują łapanki wśród dawnych demonstrantów, najwyraźniej próbując stłumić wszelki sprzeciw - oceniła agencja Associated Press.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive