Miał zostać ciężko ranny w Syrii, ale zapewnia, że ma się dobrze, a doniesienia o ranach są nieprawdziwe - owiany mroczną sławą irański gen. Kassem Sulejmani twierdzi, że jest cały i zdrowy.
W ostatnich tygodniach pojawiały się doniesienia, że Sulejmani został ranny, a nawet zabity podczas operacji w Syrii. Opozycyjna emigracyjna grupa Modżahedin e-Chalk twierdziła np. w sobotę, że generał doznał ran dwa tygodnie temu podczas walk w Aleppo i leczy się w Teheranie.
"(Męczeństwo) jest czymś, czego szukam w górach i dolinach" - brzmi odpowiedź Sulejmaniego, w której zapewnia, że żyje. A Strażnicy Rewolucji, w szeregach których służy, dodają, że doniesienia o śmierci generała są częścią "wojny psychologicznej".
Gen. Sulejmani stoi na czele elitarnych jednostek Strażników Al-Kuds, które działają jako korpus ekspedycyjny i są używane w działaniach poza granicami Iranu. Al-Kuds aktywnie bierze udział w syryjskiej wojnie domowej, wspierając reżim Baszara el-Asada, choć oficjalnie Teheran twierdzi, że w Syrii (i Iraku) działają tylko irańscy doradcy.
Niemniej, mimo zapewnień, w ostatnim czasie Iran przyznał, że kilku jego generałów poległo w walce z rebeliantami, w tym tzw. Państwem Islamskim.
Sulejmani, zwany "generałem cieniem", ma status niemal gwiazdy, cieszy się też dużą sławą i poważaniem w Iranie. Powszechnie uważa się, że to on jest autorem strategii walki z dżihadystami w Iraku oraz w Syrii. Wojskowy miał być też łącznikiem między Iranem a Rosją, a jego wizyta w Moskwie miała poprzedzić rosyjską interwencję po stronie Asada.
Autor: mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter