- Właśnie przyleciałem z Londynu do Teheranu - powiedział po persku ambasador Robert Macaire w materiale filmowym, jaki opublikował na portalu społecznościowym. Tłumaczył, że podróż do stolicy Wielkiej Brytanii była "ważną podróżą służbową", którą planował od dawna.
Poinformował, że w Londynie odbył konsultacje z ministrem spraw zagranicznych Dominikiem Raabem oraz z innymi wysokiej rangi urzędnikami państwowymi.
"Społeczeństwo domaga się jego wydalenia"
Macaire nie został wydalony z Iranu i według tamtejszej państwowej agencji wyjechał "po wcześniejszym powiadomieniu i zgodnie z protokołem". Mimo to jego wyjazdowi do Wielkiej Brytanii towarzyszyły spekulacje, że opuszcza on placówkę w Teheranie na zawsze. Rzecznik irańskiego wymiaru sprawiedliwości Golamhosejn Esmaili mówił wówczas, że "zgodnie z prawem międzynarodowym takie osoby są uważane za niepożądane". Dodał, że "społeczeństwo domaga się jego wydalenia”. Przyznał, że decyzja w tym zakresie należy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale z perspektywy Ministerstwa Sprawiedliwości "Macaire to persona non grata".
Jeden z irańskich duchownych wyrażał opinię, że "nadszedł właściwy moment, by wydalić z kraju brytyjskiego ambasadora, zanim zwolennicy zabitego przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego posiekają go na kawałki".
Zatrzymany ambasadorBrytyjski ambasador został w styczniu zatrzymany przez policję w związku z rzekomym udziałem w nielegalnym wiecu przeciw władzom irańskim. Ambasador zapewniał, że uczestniczył w czuwaniu nad ofiarami katastrofy lotniczej i "opuścił miejsce pięć minut po tym, gdy zaczęto wznosić okrzyki przeciwko władzom". Wiec w Teheranie został zorganizowany, gdy rząd irański przyznał, że jego wojska "przez pomyłkę" zestrzeliły 8 stycznia ukraiński samolot pasażerski ze 176 osobami na pokładzie.
OKŁAMYWALI NAWET PREZYDENTA. JAK TEHERAN UKRYWAŁ PRAWDĘ O ZESTRZELENIU >>>
Przetrzymano go w areszcie przez ponad godzinę.
Autorka/Autor: pp//rzw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA