Amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w najnowszej analizie przytacza słowa Władisława Surkowa, byłego bliskiego doradcy Władimira Putina, który zapowiedział, że Rosja "będzie rozszerzać się we wszystkich kierunkach". Eksperci zwracają uwagę, że wypowiedzi Surkowa na temat roszczeń Rosji zaprzeczają niedawnym ocenom wysłannika USA ds. Bliskiego Wschodu Steve'a Witkoffa.
Władisław Surkow, który uważany był za jednego ze strategów rosyjskiej polityki wobec Kijowa, oznajmił w rozmowie z francuskim tygodnikiem "L'Express", że rosyjskim zwycięstwem w wojnie byłoby "militarne albo militarne i wojskowe zniszczenie Ukrainy" i "podział tego sztucznego quasi-państwa na jego naturalne części".
Powiedział, że jest to strategiczny cel Moskwy, który nie zmienił się od początku rosyjskiej pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę w 2022 roku i Rosja osiągnie go, nawet jeśli na drodze pojawią się "spowolnienia". Dodał, że powrót Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów jest celem Rosji od czasu rozpadu Związku Sowieckiego, czyli od 1991 roku.
Surkow, który był doradcą Putina do 2020 roku, powiedział też, że po rzekomym podziale Ukraina "być może" będzie istniała jako "prawdziwe państwo" w przyszłości, jednak jako dużo mniejszy podmiot. Zdaniem ideologa "Noworosji" Europa ma rzekomo być zaangażowana w przyszły podział Ukrainy.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zdefiniował "Noworosję" jako całą wschodnią i południową Ukrainę, w tym obwody charkowski, dniepropietrowski, mikołajowski i odeski - obok kontrolowanych przez Rosję, całkowicie lub częściowo, obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego.
Pytany o to, jak widzi granice Rosji, Surkow odpowiedział, że ideologia rosyjskiego świata "nie ma granic" i istnieje wszędzie tam, gdzie obecne są rosyjskie wpływy. Oznajmił, że wpływy rosyjskie różnią się w zależności od regionu, ale "nigdy nie są zerowe". Były wysoko postawiony przedstawiciel Kremla oznajmił, że Rosja "będzie rozszerzać się we wszystkich kierunkach".
"Ruski mir" w retoryce Kremla
Jako "ruski mir" Rosja określa domniemaną rosyjskojęzyczną wspólnotę kulturową krajów byłego ZSRS. Jak podkreślił ISW, Kreml wykorzystuje ideologię "ruskiego miru" do usprawiedliwiania interwencji zbrojnych za granicą.
Eksperci zwrócili uwagę, że wypowiedzi Surkowa na temat roszczeń Rosji względem wschodniej i południowej Ukrainy oraz dalszej ekspansji "russkiego miru" zaprzeczają niedawnym ocenom wysłannika USA ds. Bliskiego Wschodu Steve'a Witkoffa. Współpracownik prezydenta Donalda Trumpa zapewniał, że rosyjskie roszczenia terytorialne nie wykraczają poza Krym oraz obwody ługański, doniecki, zaporoski i chersoński.
CZYTAJ TEŻ: "Modlitwa Putina" za "przyjaciela". Jak człowiek Trumpa stał się w sobotę bohaterem Kremla
ISW zauważył, że w tonie podobnym do Surkowa często wypowiadają się w ostatnim czasie Władimir Putin i inni wysokiej rangi przedstawiciele władz rosyjskich, którzy nie ukrywają, że Moskwa chce przywrócić kontrolę nie tylko nad Ukrainą, ale też - być może - innymi sąsiednimi krajami, by osłabić Zachód i wzmocnić wpływy Kremla.
Strona rosyjska podkreśla, że przyszłe porozumienie pokojowe z Kijowem musi wyeliminować "zasadnicze przyczyny wojny". Dotąd Kreml, mówiąc o "przyczynach", którymi uzasadniał także inwazję na Ukrainę, faktycznie kwestionował istnienie niepodległego państwa ukraińskiego.
10 marca szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow przekonywał, że "przyczyny wojny" to "zagrożenia dla rosyjskiego bezpieczeństwa z kierunku ukraińskiego i w ogóle zachodniego", które wynikają z rozszerzenia NATO na wschód i rzekomego niszczenia przez ukraiński rząd wszystkiego, co "jest związane z Rosją i 'ruskim mirem'".
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MIKHAIL METZEL/SPUTNIK/KREMLIN / POOL