Indie chcą pokoju, ale potrafią zareagować, gdy zostaną sprowokowane - oświadczył w środę premier tego kraju Narendra Modi. Chiny poinformowały natomiast o porozumieniu między państwami w sprawie "uspokojenia napięcia" po krwawym starciu na spornej granicy, w którego wyniku zginęło 20 indyjskich żołnierzy.
Początkowo informowano o trzech indyjskich żołnierzach zabitych w starciu na spornej granicy w Himalajach w nocy z poniedziałku na wtorek, ale później w wyniku odniesionych ran zmarło 17 kolejnych. Agencja AFP przypomniała, że było to pierwsze od 45 lat starcie na linii Indie-Chiny z ofiarami śmiertelnymi. - Chcę zapewnić kraj, że poświęcenie naszych żołnierzy nie poszło na marne - zakomunikował w środę szef rządu Indii podczas transmitowanego w telewizji spotkania z przedstawicielami władz lokalnych. - Indie chcą pokoju, ale potrafią odpowiednio zareagować, gdy zostaną sprowokowane - ostrzegł Narendra Modi.
Pekin oświadczył tego samego dnia, że Chiny i Indie doszły do porozumienia w sprawie "uspokojenia napięcia" i deeskalacji sytuacji na wspólnej granicy tak szybko, jak to możliwe. Władze ChRL wydały oświadczenie po rozmowie telefonicznej szefów dyplomacji obu państw. Reuters podał, że szef chińskiego MSZ Wang Yi przekazał w czasie tej rozmowy swojemu indyjskiemu odpowiednikowi Subrahmanyamowi Jaishankarowi, że Indie powinny surowo ukarać osoby odpowiedzialne za konflikt i kontrolować swoje siły.
"Próba jednostronnej zmiany status quo"
Indyjska armia oświadczyła we wtorek, że obie strony wycofały się z obszaru doliny Galwanu, gdzie doszło do walk. Według indyjskiego MSZ walki były wynikiem "próby jednostronnej zmiany status quo" przez Pekin. Rzecznik resortu Anurag Srivastava powiedział, że obie strony poniosły straty, których można było uniknąć, gdyby Chiny przestrzegały porozumienia w sprawie deeskalacji napięć. Według źródeł w indyjskim rządzie, na które powoływał się Reuters, nie oddano strzałów, ale żołnierze wykorzystywali podczas starć metalowe pręty i kamienie. Według źródeł AP doszło też do walk na pięści.
Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian oskarżył we wtorek siły indyjskie o dokonywanie wzdłuż granicy w Himalajach "prowokacyjnych ataków" na chińskie wojsko, co doprowadziło do - jak to określił - "poważnych konfliktów" między stronami. Rzecznik nie podał żadnych szczegółów na temat ofiar po stronie chińskiej, ale oświadczył, że ChRL zdecydowanie protestuje przeciwko temu incydentowi. Pekin zobowiązał się przy tym do utrzymania "pokoju i spokoju" wzdłuż spornej i silnie zmilitaryzowanej granicy w Himalajach.
Sporna granica
W połowie maja pojawiły się niepotwierdzone doniesienia o tymczasowym zatrzymaniu indyjskich żołnierzy w Ladakhu - pomiędzy głównym pasmem Himalajów a górami Karakorum. Indyjskie media doniosły też o wkroczeniu wojsk chińskich trzy kilometry poza linię oddzielającą oba państwa w Himalajach.
Według gazety "Indian Express", powołującej się na źródła w armii indyjskiej, w drugiej połowie maja zaobserwowano ruch chińskich wojsk w okolicach drogi budowanej przez Indie nad rzeką Galwan w Ladakhu. Chińczycy rozbili 70-80 namiotów i rozstawili ciężki sprzęt wojskowy w proteście przeciw budowie drogi i obiektów wojskowych, które ich zdaniem naruszyły granicę i ustalenia między państwami.
Chińskie MSZ ostrzegło wówczas przed "koniecznymi środkami przeciwdziałania" wobec "wkroczenia na chińską ziemię" indyjskiej armii, która "starała się zmienić status quo na terytorium granicznym". Władze Indii odrzuciły te zarzuty, oskarżając sąsiada o naruszenie granicy. Według "Indian Express" do kwietnia bieżącego roku Chiny naruszyły granicę w Ladakhu 130 razy, to o 20 przypadków więcej niż w całym 2019 roku.
Konflikt o granicę w Himalajach
Konflikt między Indiami i Chinami toczy się o nieuregulowaną od wojny w 1962 roku granicę w Himalajach. Mocarstwa atomowe oddziela obecnie wytyczona w 1993 roku tak zwana linia aktualnej kontroli. Przecina ona jednak głównie jałowe himalajskie tereny, przez co określenie jej dokładnego przebiegu jest trudne. Na terytorium tym dochodziło już wcześniej do sporadycznych bójek na pięści i kamienie między żołnierzami obu armii, jednak od dziesięcioleci w ich wyniku nikt nie zginął.
Źródło: PAP