Władze niemieckiego Bornheim zakazały mężczyznom ubiegającym sie o azyl w tym mieście wstępu na basen miejski po tym, jak kilka kobiet zgłosiło przypadki molestowania. Zakaz ma obowiązywać do czasu, aż imigranci "zrozumieją przekaz", że takie zachowanie jest niedopuszczalne.
Działania władz miasta wynikają m.in. z napaści seksualnych na kobiety, do których doszło w sylwestrowy wieczór w Kolonii i kilku innych niemieckich miastach. Ataki, których dopuszczali się mężczyźni pochodzący głównie z Bliskiego Wschodu i Afryki, wywołały napięcia w społeczeństwie wobec napływu imigrantów do Niemiec.
Zaczepiali kobiety
Szef wydziału spraw społecznych w położonym ok. 20 km na południe od Kolonii mieście Bornheim powiedział, że decyzja o zakazie wstępu na basen dla imigrantów wywołana została zwiększającą się liczbą doniesień o niewłaściwym zachowaniu wobec pływających kobiet i pracownic pływalni.
- Chodzi o molestowanie seksualne i zaczepianie kobiet na basenie przez grupy młodych mężczyzn, które zmusiły kilka kobiet do opuszczenia pływalni - powiedział Markus Schnapka w rozmowie z agencją Reutera.
Podkreślił, że nie doszło do zachowań, które mogą zostać zakwalifikowane jako przestępstwo, jednak pracownicy służb socjalnych w mieście chcą sprawić, by azylanci zmienili swoje zachowanie.
Nie jest jasne, jak ten zakaz ma zostać wprowadzony w życie i jak mają odbywać się kontrole tożsamości na basenie. Wiadomo na razie, że w lutym Niemcy chcą wprowadzić dla imigrantów nowe dowody tożsamości.
Antyimigranckie nastroje
Wprowadzenie zakazu wstępu na basen jest kolejnym dowodem na rosnące napięcie i rosnące nastroje antyimigranckie po wydarzeniach w Kolonii.
W czwartek władze Rheinbergu w Nadrenii Północnej-Westfalii miały odwołać ze względu na uchodźców tradycyjny pochód, który miał odbyć się jak co roku na zakończenie karnawału obchodzonego w tej części Niemiec wyjątkowo hucznie - podało w czwartek radio Deutschlandfunk.
"Jak wyjaśnił rzecznik władz miejskich, nie można wykluczyć, że przebywający w Rheinbergu uchodźcy będą chcieli wziąć udział w pochodzie, co może doprowadzić do zajść, jakie miały miejsce w noc sylwestrową w Kolonii" - podawały w czwartek niemieckie media. Burmistrz miasta Frank Tatzel zaprzeczył później tym doniesieniom.
W Rheinbergu znajduje się duży ośrodek dla uchodźców, w którym mieszka obecnie kilkaset osób.
Władze Kolonii również wyraziły obawy o możliwość przeprowadzenia zabaw karnawałowych w lutym. Zapewniają jednak, że zrobią wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo i podnieść świadomość społeczną.
Sondaże potwierdzają podział
Po zajściach w Kolonii, gdzie w Sylwestra imigranci napastowali seksualnie i okradali kobiety, spadł znacznie odsetek Niemców, którzy wierzą w to, że ich kraj poradzi sobie z problemem uchodźców. Zmalało też poparcie dla CDU, a wzrosło dla antymigranckiej AfD.
Dwa sondaże opublikowane niezależnie od siebie w piątek przez telewizję publiczną - pierwszy program ARD i drugi ZDF - potwierdzają wyraźny wzrost odsetka Niemców oceniających pesymistycznie skutki stałego napływu imigrantów do ich kraju.
W sondażu Politbarometer ZDF wątpliwości co do możliwości poradzenia sobie przez władze z problemem uchodźców wyraziło 60 proc. uczestników ankiety. Tylko jedna trzecia pytanych - 33 proc. - nie zmieniła pomimo wydarzeń w Kolonii swojego pozytywnego nastawienia do uchodźców.
Z sondażu Deutschlandtrend instytutu Infratest dimap dla ARD wynika, że 51 proc. mieszkańców Niemiec wątpi w to, iż ich kraj poradzi sobie z problemem imigrantów. 44 proc. uczestników ankiety jest natomiast przekonanych, że Niemcy rozwiążą problem uchodźców.
W porównaniu z poprzednim badaniem, przeprowadzonym w październiku, odsetek optymistów zmniejszył się o pięć punktów procentowych (49 proc.), a pesymistów zwiększył się o trzy punkty procentowe (48 proc.).
W kwestii podejścia do imigrantów niemieckie społeczeństwo jest wyraźnie podzielone. Jak podaje ARD, 48 proc. obawia się skutków napływu uchodźców na taką skalę, a 50 proc. nie boi się ich.
Merkel traci poparcie
Rosnące zaniepokojenie skutkami fali migracyjnej odbiło się negatywnie na poparciu dla rządzących w Niemczech chrześcijańskich demokratów. Partia kanclerz Angeli Merkel CDU straciła w obu sondażach w porównaniu z poprzednimi wynikami dwa punkty procentowe i jest obecnie popierana przez 37 proc. wyborców.
Beneficjentem kryzysu uchodźczego jest populistyczna i antyislamska Alternatywa dla Niemiec (AfD). Według ZDF na tę partię chce głosować 11 proc. Niemców - o dwa punkty procentowe więcej niż w grudniu. AfD wyprzedziło tym samym obie partie opozycyjne w Bundestagu - Zielonych i Lewicę. W sondażu ARD eurosceptyków z AfD poparło 10 proc. ankietowanych - o jeden punkt procentowy więcej niż dwa tygodnie temu.
Są to pierwsze sondaże po wyjściu na jaw zajść w Kolonii. Były one ukrywane początkowo przez lokalną policję.
Autor: asz\mtom / Źródło: BBC News, AP