Platforma zajmująca się dziennikarstwem śledczym "Follow The Money" podała w sobotę, że holenderska rodzina królewska oraz państwo czerpały zyski z prostytucji. Środki miały pochodzić z domów publicznych utworzonych podczas japońskiej okupacji Holenderskich Indii Wschodnich w latach 1942-45.
W latach 1932-1945 Japonia wprowadziła system niewolniczych domów publicznych na okupowanych terytoriach w Chinach, Azji Południowo-Wschodniej i na Pacyfiku. Szacuje się, że około pół miliona młodych kobiet zostało zabranych z obozów internowania, porwanych lub zwabionych pod fałszywym pretekstem i zatrudnionych jako "kobiety do towarzystwa".
Pieniądze z domów publicznych przejęte przez holenderski podmiot
Dotyczyło to także okupowanych przez Japonię w latach 1942-45 Holenderskich Indii Wschodnich, czyli kolonii założonej przez Holenderską Kompanię Wschodnioindyjską, która pozostawała pod bezpośrednim zwierzchnictwem Królestwa Holenderskiego od 1799 r. aż do uzyskania niepodległości przez Indonezję w 1949 r. Jak przypomina FTM około 70 tys. kobiet zostało tam przymusowo zatrudnionych w domach publicznych.
Japonia wykorzystywała środki uzyskane z prowadzenia domów publicznych do finansowania wojny. Jak informuje FTM, pieniądze były deponowane codziennie w dwóch bankach w Holenderskich Indiach Wschodnich: Bank of Taiwan i Yokohama Specie Bank.
Po klęsce Japonii depozyty przejęło Nederlandsche Handel-Maatschappij (NHM), podmiot, którego właścicielami były holenderskie państwo oraz dwór królewski. Miał to ustalić holenderski wywiad wojskowy (NEFIS) po kapitulacji Tokio. Z szacunków FTM wynika, że NHM przejął środki o wartości co najmniej 25,76 mln guldenów, czyli około 156,5 mln euro.
"NHM pośrednio przywłaszczyło sobie pieniądze z przymusowej prostytucji tysięcy młodych kobiet" – czytamy w artykule. Głównym udziałowcem NHM, oprócz holenderskiego państwa, był dwór królewski. Na pytanie dziennikarzy, czy rodzina królewska miała świadomość skąd pochodziły pieniądze, służby prasowe króla Wilhelma Aleksandra odpowiedziały, że nie są w stanie tego zweryfikować.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock