Setki imigrantów z Hondurasu spędziło noc przy trasie we wschodniej Gwatemali po tym, jak funkcjonariusze służby granicznej użyli drewnianych pałek, by rozgonić napierający tłum. Celem karawany migrantów jest dotarcie do Stanów Zjednoczonych.
Karawana migrantów z Hondurasu ruszyła w piątek rano z honduraskiego miasta przemysłowego San Pedro Sula położonego 180 km na północ od stolicy, Tegucigalpy. Od tego czasu do grupy dołączali kolejni ludzie uciekający przed nędzą i bezprawiem. Do Gwatemali - według władz imigracyjnych tego kraju - od piątku przybyło od 7 do 8 tysięcy migrantów z Hondurasu. Mimo iż gwatemalska policja zwykła blokować takie grupy, władze początkowo podjęły decyzję, by przepuścić przez granicę tłum, gdy okazało się, że wśród migrantów jest wiele rodzin z dziećmi - przekazał AFP szef lokalnej policji.
W niedzielę na trasie karawany zebrało się jednak około trzech tysięcy funkcjonariuszy gwatemalskiej straży granicznej. W miejscowościach Vado Hondo oraz Chiquimula w południowo-wschodniej części kraju doszło do starć. Strażnicy, by odeprzeć napierający tłum, użyli drewnianych pałek. Jak przekazały lokalne władze, bliżej nieokreślona liczba osób została ranna.
W wyniku blokady setki imigrantów spędziło noc przy trasie we wschodniej Gwatemali. Jak relacjonował jeden z imigrantów "nie ma jedzenia ani wody". - Są tysiące dzieci, kobiet w ciąży, niemowląt i nie chcą nas przepuścić - mówił mężczyzna przedstawiający się jako Pedro.
- Umieramy z głodu - powiedziała jedna z kobiet, która utknęła za kordonem ze swoim 15-letnim synem, 9-letnią córką i 4-letnią siostrzenicą. - Mamy tylko wodę i kilka ciastek - dodała inna kobieta.
Inni migranci uniknęli impasu, uciekając na wzgórza, by kontynuować podróż do granicy Meksyku, gdzie rząd wysłał policję i żołnierzy Gwardii Narodowej.
Gwatemalskie władze twierdzą, że wysłały setki imigrantów z powrotem do Hondurasu. Świadek agencji Reutera przekazał, że po niedzielnych starciach około 2000 migrantów nadal przebywało na trasie w pobliżu wioski Vado Hondo, około 55 kilometrów od granic z Hondurasem i Salwadorem.
Uciekają przed ubóstwem i przemocą z regionu dotkniętego pandemią i huraganami
Powody wędrówki z Hondurasu są te same, co od lat: ucieczka przed biedą, złym stanem ochrony zdrowia i edukacji oraz przed przemocą ze strony ulicznych gangów, która czyni z Hondurasu jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie.
Ponadto dwa niszczycielskie huragany, które uderzyły w Honduras w ubiegłym roku, pogorszyły i tak już dramatyczną sytuację gospodarczą kraju, pogrążonego na dodatek w kryzysie związanym z pandemią.
Wielu z tych ludzi, którzy maszerują teraz przez Gwatemalę z plecakami i maskami na twarzach - z obawy przed koronawirusem - liczy na to, że prezydent elekt Joe Biden, którego zaprzysiężenie odbędzie się w środę, złagodzi politykę imigracyjną USA po objęciu urzędu.
Test dla Bidena
W czwartek szef agencji ds. służb celnych i ochrony granic USA Mark Morgan zaapelował do migrantów z Hondurasu, by "nie tracili czasu, pieniędzy i nie narażali zdrowia", próbując się przedostać do Stanów Zjednoczonych. W sobotę Morgan poinformował, że Gwatemala realizuje porozumienie z Waszyngtonem, na mocy którego ma zatrzymywać migrantów zmierzających do USA.
Ustępujący prezydent Donald Trump ogłosił w piątek kolejny stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem. Po raz pierwszy wprowadził taki rygor w lutym 2019 roku.
Kilkutysięczny marsz migrantów "może stanowić wczesny test polityki imigracyjnej Bidena, który obiecał rozluźnienie przepisów dotyczących prawa do azylu wprowadzonych przez administrację Trumpa" - komentuje "New York Times". "NYT" przypomina, że Biden zastrzegł - składając obietnice wyborcze - iż złagodzenie przepisów imigracyjnych nie wydarzy się natychmiast, a wypracowanie "bardziej humanitarnej polityki" zajmie około sześciu miesięcy.
W ostatnich latach trasę, prowadzącą przez Gwatemalę i Meksyk aż do granicy z USA, pokonywały tysiące migrantów. Jednak po karawanach z 2018 i 2019 roku Meksyk w porozumieniu z USA wysłał na swoją granicę 26 tys. żołnierzy, by wstrzymać napływ migrantów.
Źródło: Reuters, PAP