Opisująca działanie irańskiego parlamentu strona internetowa "Parlemannews" cytuje członka komitetu mówiącego, iż "dowiedziono nam, że na niektórych zatrzymanych dokonano gwałtu przy użyciu pałki i butelki po wodzie sodowej".
O tym, że część z osób zatrzymanych po wyborach została w więzieniu zgwałcona, informował wcześniej jeden z pokonanych w wyborach kandydatów Mehdi Karubi. Zdaniem pokonanego kandydata cztery osoby są gotowe zeznać przed parlamentem, że w więzieniu były wykorzystywane seksualnie.
Jednak władze zarzuty o gwałt odrzucały jako bezpodstawne. Karubiemu grożono nawet, że powinien być uwięziony lub wychłostany, jeśli jego zarzuty się nie potwierdzą. Wsparł go jednak inny opozycyjny kandydat na prezydenta Mir-Hosejn Musawi.
Władze zaprzeczają, ale przyznają się do naruszeń
Nawet przewodniczący parlamentu Ali Laridżani oświadczył w ubiegłym tygodniu, że jest gotowy rozważyć wszelkie dokumenty lub inne dowody przedstawione przez Karubiego na poparcie swoich zarzutów.
Również irańska policja przyznała, że manifestanci przetrzymywani w ciężki więzieniu Kahrizak byli maltretowani. Odnotowano "zaniedbania i przypadki łamania prawa przez pewną liczbę pracowników".
Na polecenia samego ajatollaha Aliego Chameneiego więzienie zamknięto, a kilku jego pracowników pociągnięto do odpowiedzialności.
Tysiące aresztowanych
W wyniku masowych protestów po czerwcowych wyborach prezydenckich zatrzymanych zostało tysiące osób, z których kilkuset nadal znajduje się w więzieniach. Zdaniem opozycji w zamieszkach zginęło też co najmniej 69 osób. Władze twierdzą, że ofiar było 29.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24