To bezpośrednia groźba agresji i naruszenie prawa międzynarodowego - tak na piątkowa deklaracje Moskwy zareagowało gruzińskie MSZ. Rosjanie ostrzegli, że w razie konfliktu między Tbilisi a Abchazją i Osetią Południową, użyją wszelkich metod, w tym militarnych.
- Rosja twierdząc, że chce chronić swoich obywateli mieszkających w separatystycznych prowincjach, chce jedynie usprawiedliwić swoje nielegalne działania - podkreślił w swoim oświadczeniu Nikoloz Waszakidze, pełniący obowiązki szefa dyplomacji po dymisji Dawida Bakradzego.
Rosja twierdząc, że chce chronić swoich obywateli mieszkających w separatystycznych prowincjach, chce jedynie usprawiedliwić swoje nielegalne działania. Nikoloz Waszakidze, szef gruzińskiego MSZ
Zbuntowane prowincje
Abchazja odłączyła się od Gruzji po wojnie z lat 1992-93. Ma własny parlament, prezydenta, konstytucję, rząd, siły zbrojne i sądy. Niepodległości samozwańczej republiki nie uznało dotąd żadne państwo, włącznie z Rosją. Jednak starania Gruzji, by przywrócić swą władzę nad regionem, pozostają bezskuteczne.
Secesję Abchazji, podobnie jak i Osetii Płd., również próbującej od kilkunastu lat uniezależnić się od Tbilisi, wspiera Rosja. W obu separatystycznych republikach jako siły pokojowe stacjonują rosyjskie wojska.
Gruzja oskarża Rosję o podsycanie nastrojów separatystycznych w Abchazji i Osetii Południowej. Większość mieszkańców tych republik ma rosyjskie paszporty.
Źródło: PAP, Reuters, IAR, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl