W Moskwie jest 100 tysięcy bezpańskich psów. Chociaż władze starają się pozbyć problemu, ataki psich watah przynoszą kolejne ofiary.
51-leni mężczyzna, został zagryziony przez psią zgraję gdy wracał do domu z pracy. Ciężarna kobieta została zaatakowana przez psy na podwórku swojego bloku, poroniła. - W ciągu ostatniego roku, pół miliona ludzi zostało pogryzionych w Rosji, w tym 50 tysięcy w Moskwie - powiedział Ilia Nikonow, sprzedający preparaty odstarszające psy.
W Moskwie psy często atakują ludzi. Łącząc się w watahy mogą dosłownie rozerwać człowieka a strzępy. Ilya Nikonov
Rosnący problem
Problem z bezpańskimi psami, choć istniał wcześniej, stał się jeszcze bardziej palący w ciągu ostatnich lat. Uzbrojona w broń na strzykawki z trucizną, psia policja patroluje miasto i eliminuje najbardziej niebezpieczne zwierzęta. Ale na tym działania władz się kończą. A problem leży gdzie indziej...
Wyrzucane na ulice
Dyrektor schroniska dla psów, Siergiej Serdiuk uważa, że te działania nie są w stanie poprawić sytuacji, bo problem tkwi w zachowaniu Moskwian. - Nie można rozwiązać problemu tylko przez sterylizację psów czy zabieranie ich z ulic tak długo, jak długo ludzie będą je rozmnażać bez opamiętania, a potem wyrzucać na ulice.
Winni są ludzie
Większość niebezpiecznych dziś zwierząt, to porzucone przez właścicieli pupile i ich potomstwo. - Hodowcy i kupcy zwyczajnie wyrzucają niechciane pupile na ulice - mówi Serdiuk. Jakkolwiek straszne nie były by ataki na ludzi, nie ulega wątpliwości, że to złe traktowanie zwierząt doprowadziło do tej sytuacji. Przez przedmiotowe traktowanie zwierząt, stolica Rosji zmienia się w nocy w miejską tajgę, pełną niebezpiecznych zwierząt.
Źródło: sky.com, cnn.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24