Kiedy film pojawił się po raz pierwszy w internecie, wielu internautów sądziło, że został sfałszowany przy użyciu sztucznej inteligencji lub innych środków. Ale ludzie z kręgu Macrona potwierdzili agencji AFP, że nagranie jest autentyczne: "Prezydent po swoim przemówieniu spędzał czas z żoną. Spotkali grupę młodych ludzi, którzy śpiewali, więc dołączył do nich w pieśni z Pirenejów, którą zna i kocha".
Jak pisze France 24, "incydent mógł początkowo wydawać się mile widzianym świadectwem bliskości prezydenta ze społeczeństwem" po tym, jak jego reformy, w tym podniesienie wieku emerytalnego, wzbudziły w ostatnich tygodniach powszechną niechęć. Ale występ okazał się mieć drugie dno.
Chór młodych śpiewaków - kim są ci mężczyźni
Wydarzenie miało miejsce wieczorem 17 kwietnia. Tego dnia Emmanuel Macron wygłosił przemówienie telewizyjne, w którym wyraził żal, że "nie udało się osiągnąć konsensusu" w sprawie reformy. Wieczorem ze swoją żoną Brigitte wybrał się na spacer w szóstej dzielnicy Paryża. Na ulicy miała go zagadnąć grupa mężczyzn, którzy na ulicy śpiewali tradycyjne pieśni. Wykonywali akurat piosenkę z Pirenejów zatytułowaną "Le Refuge", której prezydenta Francji w dzieciństwie nauczyła babcia. Jeden ze śpiewaków zwrócił się do Emmanuela Macrona, by się do nich przyłączył. Nagranie wspólnego występu trafiło do internetu i sprowokowało falę krytyki.
Na filmie widać, jak Macron czyta ze swojego telefonu słowa „Le Refuge”, piosenki o schronisku w paśmie górskim na południowo-zachodniej granicy Francji i Hiszpanii. Stoi w grupie śpiewających z energią mężczyzn w wieku 20, 30 lat. To członkowie paryskiego chóru Saint Longin.
Jak przypomina France24, w październiku zeszłego roku lewicowy dziennik "Libération" ujawnił, że projekt, mający na celu promowanie pamięci o tradycyjnych pieśniach, został założony i jest prowadzony przez skrajnie prawicowych działaczy. Wśród śpiewanych przez nich utworów - obok francuskich klasyków i tradycyjnych rymowanek - mają być i takie, które mają kontrowersyjną genezę, np. są związane z hiszpańską faszystowską Falangą i nazistowskimi Niemcami. W dodatku nagranie z Macronem miała wrzucić do sieci organizacja o nazwie "Projet Canto" utworzona przez skrajną prawicę.
"Cokolwiek bym zrobił, byłoby źle"
Jak zauważa BBC, Emmanuel Macron i jego zespół doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak wirusowe filmy wideo mogą odwracać uwagę od bieżących spraw, na przykład niepopularnej reformy emerytalnej. Jednocześnie, jak zauważył niedawno prezydent Francji w rozmowie z dzienikarzami, on sam ma świadomość, że teraz "cokolwiek by zrobił, byłoby źle".
- Jesteś prezydentem i jesteś na ulicy. Na ulicy stoi 10 młodych ludzi, których nie znam, śpiewają piosenkę, którą znam… Pytają: czy chciałbyś zaśpiewać z nami? Odpowiadasz im nie, nie itp… Przez 48 godzin mówilibyście: on okazuje pogardę, nie jest miłym facetem. Z drugiej strony znasz piosenkę, więc się zatrzymujesz i co słyszysz? "Śpiewał z facetami, którzy są upolitycznieni".
Macron wygwizdany w Alzacji
Kolejny publiczny występ Macrona też odbił się głośnym echem w internecie. Wczoraj po przybyciu do miasta Sélestat w Alzacji prezydent został przywitany biciem w garnki i wygwizdany. Gdy rozmawiał z robotnikami w fabryce drewna, usłyszał, że prąd został odcięty przez członków związku protestujących przeciwko reformie emerytalnej. Protestujący wezwali, by "przyszedł i trochę popracował w nocy, żeby zobaczyć jak to jest".
Prezydent Macron wyzywająco zareagował na chór gwizdów na ulicach, twierdząc, że nie spodziewa się niczego innego. "Gniew nie powstrzyma mnie przed dalszymi ruchami" - podkreślił.
ZOBACZ TEŻ: Reforma emerytalna we Francji. Te wyliczenia pokazują, o co walczą Francuzi
Autorka/Autor: az
Źródło: France24, BBC