Kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Fort Pierce na Florydzie zatonął statek. Do tragedii doszło w niedzielę w nocy. W środę rano straż przybrzeżna znalazła ciało jednej z ofiar. Trwają poszukiwania 38 zaginionych. Na pokładzie znajdowali się najprawdopodobniej migranci, przemycani do Stanów Zjednoczonych.
W komunikacie opublikowanym przez straż przybrzeżną na Twitterze zaznaczono, że statek płynął z archipelagu Mimini na Bahamach na Florydę. Operację poszukiwania rozbitków z udziałem wielu jednostek i helikopterów rozpoczęto po 8 rano czasu miejscowego (godzina 14 w Polsce). Akcję zainicjowano, gdy do jednego ze statków w pobliżu parku Fort Pierce Inlet na Florydzie dotarł wyczerpany mężczyzna - jak dotąd jedyny spośród pasażerów i załogi statku, który zatonął.
Wstępne ustalenia wskazują, że przyczyną katastrofy mogły być fatalne warunki pogodowe. Żaden z pasażerów nie miał na sobie kamizelki ratunkowej - wynika z zeznań ocalałego rozbitka. Statek zatonął około 70 km od Fort Pierce na Florydzie.
Przemyt ludzi na Florydę
Bahamy to archipelag złożony z 700 wysp i wysepek, z czego zaledwie 39 jest zamieszkałych. Niewielki, 80-kilometrowy dystans, jaki dzieli Bahamy od Florydy, przyciąga wielu migrantów chcących przedostać się do Stanów Zjednoczonych. Próby pokonania niebezpiecznego odcinka morskiego podejmują głównie Haitańczycy i Kubańczycy. W wielu przypadkach kończą się one tragicznie - przypomina AFP.
W maju 2021 roku 12 kubańskich migrantów zaginęło, a ośmiu zostało uratowanych, po tym, jak łódź, którą płynęli, wywróciła się na wodach w pobliżu Key West na Florydzie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Coast Guard