Dzięki badaniu DNA policji po trzech dekadach udało się zidentyfikować mordercę Teresy Lee Scalf. 29-letnia pielęgniarka została zabita w październiku 1986 w swoim domu na Florydzie podczas napaści na tle seksualnym. Sprawca tej zbrodni kary nie poniesie, bo zmarł 15 lat temu.
W oświadczeniu opublikowanym 16 października przez biuro szeryfa hrabstwa Polk przekazano, że morderca został zidentyfikowany jako Donald Douglas. Jak poinformowała policja, mężczyzna zmarł w 2008 roku w wieku 54 lat "z przyczyn naturalnych". Kiedy zamordował Scalf, miał 33 lata.
Scalf była cztery lata młodsza. W policyjnym oświadczeniu wyjaśniono, że w październiku 1986 roku kobieta padła ofiarą "ataku na tle seksualnym", który doprowadził do jej śmierci. Do zdarzenia doszło w jej domu w Lakeland na Florydzie. Jak czytamy, w trakcie ataku 29-latka "została ciężko raniona, miała obrażenia rąk, świadczące o tym, że się broniła". - Dźgał ją i ciął z dużą agresją - tak podczas poniedziałkowej konferencji działania napastnika podsumował cytowany przez CNN szeryf Grady Judd.
W oświadczeniu wytłumaczono, że w 1986 roku śledczy zabezpieczyli w domu Scalf krew, która nie należała do ofiary. Jej próbka została wprowadzona do bazy zawierającej materiał genetyczny skazanych przestępców, osób zaginionych oraz znaleziony na miejscu zbrodni, których sprawca jest nieznany.
Policja zaznaczyła w swoim komunikacie, że Douglas nie był karany, więc jego DNA nie znajdowało się w policyjnej bazie. W dodatku ciało mężczyzny po jego śmierci w 2008 roku zostało skremowane, więc nawet gdyby znalazł się w kręgu podejrzeń, pobranie próbki jego materiału genetycznego było niemożliwe.
Przełom dzięki badaniu DNA
W 2022 roku biuro szeryfa z hrabstwa Polk nawiązało współpracę z Othram, prywatną firmą z Teksasu, specjalizującą się w kryminalistycznej genealogii genetycznej. Pracownicy teksańskiego laboratorium pobrali próbkę krwi zabezpieczonej na miejscu zbrodni i byli w stanie zidentyfikować daleką rodzinę podejrzanego, wówczas wciąż jeszcze nieznanego z imienia i nazwiska.
Jak wyjaśnił w rozmowie z CNN rzecznik policji z Polk, dzięki temu odkryciu funkcjonariusze odtworzyli drzewo genealogiczne, które zaprowadziło ich z powrotem do Lakeland, a konkretnie do rodziny Douglasów. - Ostatecznie detektywi zawęzili poszukiwania do bliskich krewnych Donalda Douglasa, który mieszkał bezpośrednio obok pani Scalf, gdy doszło do morderstwa - powiedział rzecznik. Dodał, że stuprocentową pewność, iż to do Douglasa należała zabezpieczona na miejscu zbrodni krew, uzyskano po przebadaniu próbki DNA jego syna.
CNN cytuje matkę ofiary, Betty Scalf. To ona w dniu morderstwa znalazła ciało córki. - Teresa była cudowną osobą, najbardziej kochającą. Nie zasłużyła na to, nasza rodzina na to nie zasłużyła. Mam 84 lata, żyłam po to, żeby doczekać tego momentu. Myślę, że dlatego przeżyłam tak długo - zaznaczyła Scalf.
Źródło: CNN, Polk County Sheriff's Office