17-latek próbował ratować 6-letniego autystycznego brata. Utonęli w miejscu zalanym przez niedawny huragan

Źródło:
NBC News, People.com, tvn24.pl

Chłopiec z autyzmem i jego 17-letni brat utonęli w miejscu zalanym w wyniku przejścia huraganu Ian przez Florydę - informuje NBC News. Z ustaleń śledczych wynika, że starszy z chłopców zginął, gdy próbował ratować swojego młodszego brata.

Do tragedii doszło 5 października w hrabstwie Lee na Florydzie. Tahjir Burrowes wyszedł z domu, mając na sobie tylko pieluchę i koszulkę. Huragan, który przeszedł wcześniej nad miastem, zniszczył płot dookoła jego domu. To dało chłopcu okazję do ucieczki - pisze NBC News. Gdy jego 17-letni brat Tahjon wyszedł z łazienki, zauważył, że 6-latka nie ma w domu. Zawołał swoją mamę, po czym wybiegł szukać Tahjira.

Zaalarmowana przez nastolatka 44-letnia Lachera Burrowes, matka chłopców, natychmiast wsiadła do samochodu. Najpierw pojechała w okolice pobliskiego kanału, które w trakcie ostatniego huraganu zostały zalane wodą. - Nie zauważyłam niczego. Było cicho - relacjonowała cytowana przez NBC News kobieta. Burrowes wezwała policję i sama zaczęła przeszukiwać ulice miasta, bez skutku.

Obaj utonęli w kanale

Po kilku godzinach do drzwi Burrowesów zapukali funkcjonariusze. Matkę chłopców poinformowali, że odnaleziono ciała jej dwóch synów. Obaj utonęli. Matka chłopców podejrzewa, że Tahjon musiał wskoczyć do wody, by ratować swojego młodszego brata. Podkreśliła, że mimo dużej różnicy wieku, jej synowie byli najlepszymi przyjaciółmi.

- Nie wiem, czy jeden potrafił funkcjonować bez drugiego. Nie mógł stać tam i nie wskoczyć do wody - powiedziała, dodając, że gdyby to ona pierwsza dotarła w okolice kanału, zrobiłaby to samo. W rozmowie z portalem People.com 44-latka poinformowała, że chłopcy zostaną pochowani obok siebie. Zaznaczyła również, że ma świadomość, iż w tym trudnym momencie jej wsparcia potrzebuje trzeci syn, Tahjay, brat bliźniak 17-letniego Tahjona.

Huragan Ian na Florydzie

Jak podaje NBC News, w wyniku przejścia huraganu Ian nad Florydą śmierć poniosło ponad 130 osób. Był to najbardziej śmiercionośny huragan w tym stanie od 1935 roku. Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zaznaczył, że zniszczenia spowodowane przez żywioł, który uderzył we Florydę 28 września, mogą okazać się jednymi z najpoważniejszych w historii kraju. Huragan dotarł również do Karoliny Południowej, jednak tam wywołał znacznie mniejsze straty.

ZOBACZ TEŻ: Wzburzone fale uniosły kawałek mola. "Płynie na południe"

Autorka/Autor:kgo//am

Źródło: NBC News, People.com, tvn24.pl