Leżą w samym sercu Morza Bałtyckiego, stanowiąc barierę między Rosją a północną Europą. Należące do Finlandii Wyspy Alandzkie to kluczowy strategicznie archipelag, który od ponad 150 lat jest zdemilitaryzowany. Teraz Helsinki chcą odejść od dotychczasowej polityki neutralności i dołączyć do NATO. Co to oznacza dla przyszłości archipelagu?
Wyspy Alandzkie to archipelag 6700 wysp i wysepek u wejścia do Zatoki Botnickiej na Morzu Bałtyckim, między Finlandią a Szwecją. To terytorium autonomiczne podlegające Helsinkom, z własnym parlamentem i rządem. Zamieszkuje go około 30 tysięcy alandzkich Szwedów, mocno akcentujących swoją odrębną tożsamości narodową.
Z uwagi na swoje położenie Wyspy Alandzkie mają duże znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa regionu. - Archipelag otwiera dostęp do północnego Bałtyku, do północnej części Finlandii i Szwecji, generalnie do północnej części Europy Północnej. Pozwala na kontrolowanie Zatoki Botnickiej - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl dr Damian Szacawa z Instytutu Europy Środkowej i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Wyspy mają kluczowe znaczenie również dla szlaków morskich między Zatoką Fińską a Szwecją, a także szlaków prowadzących od południa przez szwedzką Gotlandię na północ Bałtyku.
Według Jukki Tarkki - fińskiego politologa, autora wielu opracowań na temat Alandów - ten, kto włada wyspami, panuje na morzu i jest w stanie zarządzać morskimi szlakami transportowymi w regionie.
Archipelag został zdemilitaryzowany w 1856 roku w następstwie wojny krymskiej między Cesarstwem Rosyjskim a Imperium Osmańskim i jego sojusznikami, w tym Wielką Brytanią i Francją. Dla zwycięzców demilitaryzacja fińskiego archipelagu stanowiła jedno z największych osiągnieć w tym konflikcie. Ówczesny brytyjski premier Lord Palmerston w swoim wystąpieniu przed Izbą Gmin oświadczył wówczas, że demilitaryzacja Wysp Alandzkich "stworzyła barierę między Rosją a północną Europą".
Strefa zdemilitaryzowana
Ich specjalny status potwierdzono później w trzech kolejnych umowach międzynarodowych: w konwencji genewskiej z 1921 roku (sygnowanej w ramach Ligii Narodów), dwustronnej umowie fińsko-sowieckiej z 1940 roku, zawartej przez Helsinki pod przymusem kilka miesięcy po wojnie zimowej z ZSRR oraz w traktacie pokojowym z 1947 roku, którego stroną, oprócz Finlandii, jest również między innymi Rosja.
Na czym polega specjalny status Wysp Alandzkich? Na obszarze tym obowiązuje całkowity zakaz prowadzenia manewrów i przelotów wojskowych. Archipelag jest zdemilitaryzowany w czasie pokoju - co oznacza zakaz utrzymywania na wyspach obiektów wojskowych i stacjonowania tam sił zbrojnych - a także zneutralizowany w czasie wojny, co wiąże się z zakazem prowadzenia działań wojennych na tym obszarze i wykorzystywania go jako bazy do prowadzenia takich działań. Są pewne wyjątki od tej zasady, m.in. w czasie pokoju fińskie władze mają prawo wysyłać wojsko na wyspy w celu przywrócenia porządku publicznego, a w sytuacji konfliktu w regionie mają prawo prewencyjnie zaminować wody terytorialne archipelagu. Na podstawie umów Finlandia została zobowiązana do obrony obszaru.
- Jakbyśmy popatrzyli sobie na historię Wysp Alandzkich, to tam strony różnych konfliktów tak naprawdę nie przejmowały się zapisami tych umów międzynarodowych. Na przykład w trakcie wojny zimowej (1939-1940) wyspy były uzbrojone. Wobec tego w trakcie obowiązywania demilitaryzacji archipelagu kilkukrotnie doszło do sytuacji, gdy te wyspy nie były zdemilitaryzowane. Inna rzecz jest taka, że oczywiście Finlandia jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo tego obszaru i w sytuacji, gdy następuje jakieś zagrożenie, może tam wprowadzić swoje wojska, a nawet Finowie są do tego zobowiązani przez prawo międzynarodowe - mówi Szacawa. Jak wyjaśnia, Finowie "powinni zapewnić obronę tego regionu do momentu, gdy pojawią się tam wojska sygnatariuszy konwencji z 1921 roku".
Strach przed Rosją
Od lat w Finlandii narastają obawy, że status obszaru zdemilitaryzowanego czyni z archipelagu łakomy kąsek dla Rosji. W przypadku regionalnego kryzysu czy konfliktu brak infrastruktury wojskowej na Wyspach Alandzkich mógłby stanowić ułatwienie i tym samym zachętę dla Moskwy do ich zajęcia.
Po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku te obawy odżyły. Ówczesny fiński minister obrony Jussi Niinistö ostrzegał wówczas, że położone w samym sercu Morza Bałtyckiego Wyspy Alandzkie mogą paść celem rosyjskiego "ataku przez zaskoczenie", jakiego Moskwa dokonała na ukraiński półwysep.
Ten strach nie jest bezpodstawny. W ostatnich latach Rosja wzmacniała swój potencjał ofensywny na zachodzie kraju, również w pobliżu fińskich granic. Niepokój wzbudzały również scenariusze rosyjskich manewrów wojskowych zakładające m.in. ćwiczenia zajęcia Wysp Alandzkich.
Do tej pory Finlandia opierała swoją strategie bezpieczeństwa na utrzymywaniu dobrosąsiedzkich stosunków z Rosją. W obliczu wzrostu zagrożeń ze strony coraz bardziej nieprzewidywalnego sąsiada Helsinki zaczęły wzmacniać współpracę z innymi państwami nordyckimi i unijnymi, a także NATO, m.in. poprzez format "28 plus 2". Do tej pory Finlandia przede wszystkim opierała się w kwestii bezpieczeństwa Wysp Alandzkich na współpracy ze Szwecją, która obiecała jej wsparcie militarne w sytuacji ewentualnej agresji na archipelag.
Finlandia chce do NATO. Co z Wyspami Alandzkimi?
Rosyjska agresja na Ukrainę przelała czarę goryczy. W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Moskwy oba skandynawskie państwa postanowiły odejść od dotychczasowej polityki neutralności i przystąpić do Paktu Północnoatlantyckiego. Co będzie to oznaczało dla Wysp Alandzkich? Czy wstąpienie Finlandii do NATO wpłynie na ich szczególny status?
- Pytanie, jaki będzie dalszy los Wysp Alandzkich, jest tak naprawdę pytaniem otwartym - uważa Szacawa. - Pierwszy scenariusz jest taki, że w zasadzie nic się nie zmieni poza tym, że Finlandia będzie częścią NATO, a Wyspy Alandzkie zachowają swój status obszaru zdemilitaryzowanego i zneutralizowanego - wskazuje.
Drugi scenariusz to zmiana statusu archipelagu, czyli wypowiedzenia konwencji z 1921 roku. - Wydaje mi się, że tutaj nie byłoby żadnego problemu. Szczególnie że prawie wszystkie państwa, które są sygnatariuszami tego porozumienia, są jednocześnie członkami NATO - zwraca uwagę ekspert.
Ale - jak dodał - "Rosja na pewno będzie protestowała". Przypomniał, że Moskwa posiada w Mariehamn - stolicy archipelagu - konsulat, którego jednym z zadań jest nadzór nad demilitaryzacją oraz utrzymywaniem braku umocnień. Placówkę ustanowiono po fińsko-sowieckiej wojnie zimowej (1939-1940). - Decyzja o remilitaryzacji archipelagu na pewno nie przeszłaby bez echa - stwierdza Szacawa.
Przeciwni militaryzacji archipelagu są także jego mieszkańcy. - Dużo większym wyzwaniem byłoby najpierw przekonanie społeczności Wysp Alandzkich do tego, by zmienić ich status, a na to na razie się nie zanosi - podkreśla Szacawa, zwracając uwagę, że podczas ostatniej debaty w Finlandii nad przyszłością Wysp Alandzkich po wstąpieniu kraju do NATO pojawił się wątek przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej wśród miejscowej ludności, z której obecnie jest ona wyłączona. A jest to tylko jeden z przysługujących jej przywilejów. - To zostało dość szybko ucięte. W tym momencie nie ma tego tematu, co nie znaczy, że nie powróci - mówi Szacawa. Dodaje, że minister sprawiedliwości, która sprawuje kontrolę nad sprawami alandzkimi, stwierdziła, że obecna sytuacja bezpieczeństwa nie stwarza żadnych przesłanek do tego, by zmieniać status wysp.
W opublikowanym w środę oficjalnym rządowym raporcie na temat polityki bezpieczeństwa Finlandii (raport ten jest formalną podstawą dla parlamentu w procesie ewentualnego przystąpienia kraju do NATO) stwierdzono, że obecny "międzynarodowy status Wysp (Alandzkich) nie stoi na przeszkodzie zacieśnieniu współpracy wojskowej z różnymi podmiotami", "siły zbrojne są przygotowane na ich obronę", a "fińska straż przybrzeżna utrzymuje obecność funkcjonariuszy cywilnych na wyspach i w razie potrzeby jest w stanie szybko zwiększyć swoje zasoby".
To nie precedens
Jeśli Finlandia wstąpi do NATO bez zmiany statusu Wysp Alandzkich, nie będzie to precedensem w historii Sojuszu. W przeszłości dołączały już do niego państwa posiadające na swoim terytorium strefy zdemilitaryzowane. Przykładem może być Norwegia, która była jednym z państw założycielskich NATO w 1949 roku. Norweski Archipelag Svalbard był już wówczas strefą zdemilitaryzowaną od blisko 30 lat i utrzymuje ten status do dziś.
Demilitaryzacja Svalbardu jest oparta na międzynarodowych porozumieniach podobnych do tych, określających status Wysp Alandzkich. W Traktacie Spitsbergeńskim z 1920 roku (jego stroną jest również Rosja), który potwierdzał, że archipelag stanowi własność królestwa Norwegii, postanowiono również, że Svalbard nie będzie nigdy wykorzystywany do celów wojskowych. Gdy Norwegia wstąpiła do NATO, zdemilitaryzowany archipelag znalazł pod dowództwem Sojuszu, ale jego dotychczasowy status był dalej przestrzegany. W latach 50. rząd norweski ogłosił Svalbard terytorium neutralnym z zastrzeżeniem, że siły NATO mają prawo je zająć, jeśli neutralność archipelagu zostanie naruszona.
Również Grecja, członek NATO od 1952 roku, posiada szereg wysp teoretycznie zdemilitaryzowanych na mocy traktatów międzynarodowych. W tym przypadku NATO także nie wywierało presji na Ateny, by zniosły specjalny status tych obszarów.
Wobec tego bardzo prawdopodobne jest, że Sojusz Północnoatlantycki nie będzie domagał się od Finlandii remilitaryzacji Wysp Alandzkich, a ich neutralność będzie dalej przestrzegana.
Źródło: tvn24.pl, PISM, BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock