Kimmo Kiljunen zrezygnował w piątek ze stanowiska przewodniczącego komisji spraw zagranicznych parlamentu Finlandii. Stało się to po tym, jak media opublikowały nagranie z kameralnego spotkania fińsko-rosyjskiego stowarzyszenia. Kiljunen krytykował politykę rządu wobec Rosjan i zamknięcie wschodniej granicy. Jego żona jest Rosjanką.
Kiljunen podał się do dymisji po tym, jak media rozpowszechniły jego wystąpienie z kameralnego spotkania fińsko-rosyjskiego stowarzyszenia, które odbyło się pod koniec października w Helsinkach.
Czołowy polityk socjaldemokratów krytykował decyzję fińskiego rządu o zamknięciu granicy z Rosją. - To jest naruszenie praw człowieka, (...) także wobec mojej żony - mówił na nagraniu. Powiedział, że w związku z sytuacją jego żona nie może odwiedzić swojej rodziny w Rosji.
- Nie mamy pod tym względem najlepszego rządu. W koalicji jest partia, w której interesie jest zamknięcie wszystkich granic - krytykował rząd.
Polityk uznał również, że przepisy forsowane przez rząd, które w praktyce zakazują Rosjanom zakupu nieruchomości w Finlandii, są "rasistowskie" oraz oskarżył fińską prasę o udział w "rozpowszechnianiu hybrydowych wpływów Rosji"
Po tym, jak zrezygnował ze stanowiska, powiedział dziennikarzom: - Ponoszę odpowiedzialność przed ojczyzną. To wszystko. Przeprosił za swoje słowa, uznając je za "nieprzemyślane".
Premier: to godne ubolewania, że takie słowa wychodzą z ust tak doświadczonego polityka
Do opublikowanych nagrań z wypowiedzią Kiljunen odniósł się premier Finlandii Petteri Orpo. - To godne ubolewania, że takie słowa wychodzą z ust tak doświadczonego polityka, jak Kiljunen. Jego oświadczenie nie odpowiada ani linii fińskiego rządu, ani parlamentu - skomentował.
W najbliższych dniach klub parlamentarny SDP ma przedstawić nowego kandydata na szefa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych. Nagranie wideo z wystąpienia Kiljunena usunięto już z platformy YouTube.
Zamknięcie granicy fińsko-rosyjskiej
Fińska granica wschodnia pozostaje zamknięta od zeszłego roku. Rząd w Helsinkach podejmując decyzję powołał się na zagrożenie związane z prowadzoną przez Rosję "operacją hybrydową". Moskwa odpowiada za zorganizowany i nielegalny napływ migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Płn.-Wsch.
W momencie rozpoczęcia kryzysu na granicy fińskie media relacjonując rozmowy z azylantami informowały, że rosyjska policja czy wojsko nakazały im jechać w stronę granicy. Mieli zorganizowany dowóz "taksówką", a na końcu podróży dostawali rowery, by dotrzeć do fińskiej kontroli granicznej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nicolas Elsaesser / Council of Europe