Minister spraw zagranicznych Filipin Alan Peter Cayetano bagatelizował w poniedziałek chińskie groźby rozpoczęcia wojny, które na spotkaniu z przywódcą Chin Xi Jinpingiem miał przed kilkoma dniami usłyszeć filipiński prezydent Rodrigo Duterte.
Ubiegłotygodniowe spotkanie liderów Filipin i Chin upłynęło w szczerej i przyjacielskiej atmosferze, bez gróźb i zastraszania - powiedział w poniedziałek Cayetano. Nie chciał zdradzić szczegółów dotyczących rozmów Duterte i Xi, ale poinformował, iż przywódców łączy relacja pozwalająca im na prowadzenie rozmów, by zapobiec konfliktowi morskiemu. - W kontekście (spotkania) nie chodziło o grożenie sobie nawzajem pójściem na wojnę. Kontekstem było to, w jaki sposób ustabilizować region i zapobiec konfliktowi - wyjaśniał minister spraw zagranicznych.
Duterte oświadczył w piątek, iż podczas ostatnich rozmów z Xi chiński przywódca zagroził Filipinom wojną o sporne Morze Południowochińskie, gdy władze w Manili potwierdziły chęć prowadzenia na tym akwenie odwiertów ropy.
Duterte mówi
Od początku kadencji, czyli od połowy 2016 roku, Duterte jest krytykowany za zbyt pobłażliwe stanowisko wobec Chin w sprawie roszczeń terytorialnych na Morzu Południowochińskim. W odpowiedzi na zarzuty mediów prezydent podkreślił w piątek, że podczas rozmów z przywódcą Chin jasno przedstawił stanowisko Filipin. Twierdził, że w odpowiedzi usłyszał od Xi zapowiedź wojny, jeżeli Manila nie wycofa się ze swoich planów.
Powiedziałem: "panie Xi Jinping, obstaję przy stanowisku, że ten obszar należy do nas i że będziemy tam prowadzić odwierty ropy" - powiedział Duterte, przytaczając własne słowa z poniedziałkowego spotkania z chińskim przywódcą, które odbyło się w Pekinie z okazji szczytu inicjatywy Pasa i Szlaku. - W odpowiedzi usłyszałem: "Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcemy się z wami spierać. Chcemy utrzymać ciepłe relacje, ale jeśli będziecie forsować tę kwestię, to pójdziemy na wojnę". Co mogłem więcej powiedzieć? Rodrigo Duterte
- Powiedziałem: "Panie Xi Jinping, obstaję przy stanowisku, że ten obszar należy do nas i że będziemy tam prowadzić odwierty ropy" - powiedział Duterte, przytaczając własne słowa z poniedziałkowego spotkania z chińskim przywódcą, które odbyło się w Pekinie z okazji szczytu inicjatywy Pasa i Szlaku. - W odpowiedzi usłyszałem: "Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcemy się z wami spierać. Chcemy utrzymać ciepłe relacje, ale jeśli będziecie forsować tę kwestię, to pójdziemy na wojnę". Co mogłem więcej powiedzieć? - podsumował Duterte. Prezydent Filipin mówił też, że Xi powoływał się w rozmowie na sięgające czasów dynastii Ming prawa swojego kraju do spornego morza. Duterte odpowiedział, że takie stanowisko jest Filipinom "zupełnie obce". - Nie będę zaprzeczał słowom prezydenta. Przekazuję wam tylko (...) swoją interpretację: nie było zastraszania czy przepychanek, to nie były groźby - powiedział w poniedziałek szef MSZ Cayetano.
Co zrobić z Chinami?
Sędzia filipińskiego Sądu Najwyższego Antonio Carpio w sobotę zaapelował do rządu, by do międzynarodowego Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze oraz do ONZ skierował kolejną sprawę, tym razem dotyczącą chińskich gróźb pod adresem Filipin. Według Carpio, jeżeli się tego nie zrobi, będzie to równoznaczne ze "sprzedawaniem Filipin" i podkopywaniem bezpieczeństwa narodowego w zamian za chińskie pożyczki oraz inwestycje potrzebne do realizacji planu reform infrastrukturalnych, który opiewa na 180 mld dolarów. Rzecznik prezydenta Filipin Ernesto Abella powiedział w poniedziałek, że stanowisko Manili "jest bardzo jasne" i że "nie wchodzi w grę oddawanie suwerennych roszczeń i praw do suwerenności".
Prezydent krytyczny
W piątek prezydent Filipin skrytykował byłego ministra spraw zagranicznych Alberta Del Rosario oraz sędziego Carpio za podjęcie błędnych jego zdaniem decyzji w prowadzonym z Chinami sporze o Morze Południowochińskie. - Zamiast wnosić sprawę do trybunału Filipiny powinny wezwać USA na pilną konferencję razem z Chinami i pozostałymi krajami ASEAN zgłaszającymi roszczenia do tego rozległego morza, by omówić konieczne działania i zdusić problem w zarodku - powiedział Duterte. W 2014 roku Filipiny zaskarżyły chińskie roszczenia terytorialne do Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze i w lipcu ub.r. wygrały proces. Dotychczas Duterte nie powoływał się na korzystny dla swojego kraju wynik sprawy w kontaktach z Pekinem. Oświadczenie wydane na zakończenie kwietniowego szczytu wspólnoty ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej) w Manili nie zawierało odniesień do wygranej z Chinami.
Autor: mtom / Źródło: PAP