Aby zapewnić pełne ławy poselskie podczas wtorkowej debaty z szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso o stanie Unii Europejskiej, przewodniczący frakcji Zielonych i socjalistów wpadli na niecodzienny pomysł - elektroniczne sprawdzanie obecności na sali. Eurodeputowanych ta propozycja oburzyła. Puste fotele podczas wystąpień unijnych komisarzy to w Parlamencie Europejskim poważny problem.
Barroso, unijni komisarze, a nawet szefowie państw i rządów często skarżyli się liderom PE na puste fotele podczas ich wystąpień. By temu zaradzić, na konferencji przewodniczących frakcji na wniosek Zielonych i socjalistów zapadła decyzja, że podczas pierwszej w historii debaty "o stanie Unii" na poselskich pulpitach trzy razy zapali się lampka, na co eurodeputowani będą musieli zareagować, naciskając odpowiedni przycisk. Jeśli tego nie zrobią - zostaną uznani za nieobecnych.
- Zwrócę się do prezydium PE jako właściwego organu z prośbą o ustalenie szczegółów działań, jakie należy podjąć, co do sposobu wykorzystania informacji o obecności na sali - zapowiedział przewodniczący PE Jerzy Buzek, otwierając w poniedziałek sesję plenarną w Strasburgu.
To gol do własnej bramki. Gdyby nas pan tylko zachęcał, to respektowałabym pana apel brytyjska deputowana liberalna, baronessa Sarah Lutford.
Posłowie oburzeni
Elektroniczne sprawdzanie obecności było dotąd stosowane w PE podczas głosowań, ale nigdy podczas debat. Zamysł był taki, by prezydium PE zadecydowało o odebraniu niesubordynowanym posłom części dziennej diety wynoszącej 298 euro. By nie dać okazji do szukania usprawiedliwień, zakazano w godzinach 9-11.30 we wtorek organizacji w PE jakichkolwiek innych spotkań czy posiedzeń. Perspektywa kar rozsierdziła jednak eurodeputowanych - zwłaszcza ze środka i prawej strony sali.
- To gol do własnej bramki. Gdyby nas pan tylko zachęcał, to respektowałabym pana apel - powiedziała do Buzka brytyjska deputowana liberalna, baronessa Sarah Lutford. Jej oburzenie podzieliło wielu innych posłów.
Ta sprawa wykazała absolutny brak przywództwa w PE oraz jak iluzoryczny jest wpływ liderów frakcji na szeregowych eurodeputowanych. Ale na tym właśnie polega parlament jeden z europarlamentarzystów
Pomysł nie przeszedł
Pod naciskiem eurodeputowanych pomysł karania za nieobecność na sali i zaradzenia w ten sposób pustym ławom został zduszony w zarodku - ubolewają europarlamentarni urzędnicy. - Ta sprawa wykazała absolutny brak przywództwa w PE oraz jak iluzoryczny jest wpływ liderów frakcji na szeregowych eurodeputowanych. Ale na tym właśnie polega parlament - skomentował anonimowo jeden z nich.
Od nowej kadencji, czyli po czerwcowych wyborach, Parlament Europejski wypłaca swoim posłom jednakowe diety. Każdy poseł otrzymuje miesięcznie z unijnej kasy 7 665 euro uposażenia brutto (ponad 36 tys. zł).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia.org/J.Logan