Europa w ogniu protestów

Aktualizacja:

W czwartek w Madrycie, przeciwko skutkom kryzysu finansowego oraz w obronie miejsc pracy, protestowało kilkadziesiąt tysięcy osób. Stolica Hiszpanii nie jest jednak jedynym krajem, w którym za pomocą radykalnych i często brutalnych środków, swoją złość wyrażają niezadowoleni pracownicy. Protesty sfrustrowanych, coraz mniej przebierających w środkach, demonstrantów objęły całą Europę.

Hiszpania

W Madrycie do protestów wezwała Europejska Konfederacja Związków Zawodowych. Na transparentach można było przeczytać: "Walczyć z kryzysem. Najważniejszy jest pracownik". Protestowało kilkadziesiąt tysięcy osób.

Francja

Francuzi, jak żaden inny naród w Europie, wyrażają w sposób gwałtowny niezadowolenie z konsekwencji gospodarczego kryzysu. Zbuntowani przeciwko trudnej sytuacji pracownicy znaleźli dość brutalny sposób na wywalczenie podwyżek czy zmuszenie pracodawców, by odstąpili od planowanych zwolnień. To więzienie menedżerów czy dyrektorów przedsiębiorstw do czasu, aż ci nie przystaną na żądania zdesperowanych podwładnych lub zaproponują nowe rozwiązania. Tak było z dwoma dyrektorami firmy Molex Automotive czy szefami francuskich oddziałów światowych firm Sony, 3M oraz Caterpillar.

Ostre potępienie wobec radykalnych środków przychodzi tylko ze strony rządzących. Społeczeństwo w tej kwestii jest prawie równo podzielone. Wyniki sondażu z początków kwietnia pokazały, że blisko 45 proc. Francuzów uważa porywanie przełożonych za dopuszczalne, a równo połowa była temu przeciwna. - To nie większość, ale 45 procent to wielki odsetek, który pokazuje rozmiary frustracji w czasach kryzysu gospodarczego – podsumował wtedy te wyniki badań „Le Parisien” na zlecenie którego badanie zostało przeprowadzone.

Bez prądu

Więzienie przełożonych to tylko jeden z radykalnych sposobów walki z kryzysem. Dochodzi też do dewastacji biur, tak jak to miało miejsce w siedzibie firmy Continental. Bunt dotyka również zwykłych ludzi. Pod koniec kwietnia pracownicy zakładów energetycznych zaczęli na własną rękę odcinać prąd mieszkańcom regionu podparyskiego.

Skrajna lewica dochodzi do głosu

Kto stoi za tymi wszystkimi radykalnymi działaniami? Francuskie media podkreślają, że coraz częściej tradycyjne związki zawodowe zdominowane są przez skrajną lewicę. Chodzi tutaj o młodziutką Nową Partię antykapitalistyczną (fr. NPA - Nouveau Parti anticapitaliste), ugrupowanie Walka Robotnicza (fr. LO - Lutte ouvriere), a także mniejsze grupki anarchistów.

Niepokoje społeczne nie są spowodowane tylko konsekwencjami kryzysu gospodarczego. Francuzi protestują też przeciwko reformom - szkolnictwa wyższego i służby zdrowia.

Lekarze i personel medyczny od wielu tygodni buntują się przeciwko wprowadzeniu tzw. ustawy Bachelot – od nazwiska minister zdrowia Roselyne Bachelot. Ustawa zakłada zwiększenie roli dyrektorów szpitali i upodabnia ich do szefów przedsiębiorstw.

Jeszcze dłużej – bo od kilku miesięcy - protestują francuskie państwowe uniwersytety. Trwają strajki i blokady, które mają uniemożliwić wprowadzenie rządowej reformy placówek.

Tak ostro, długo i na taką skalę jak Francuzi, nie protestuje chyba żaden inny naród w Europie. Dochodzi do buntów pracowników pojedynczych przedsiębiorstw, czy grup. Nie ma chyba jednak kraju, którego całkowicie ominęłyby demonstracje.

Niemcy

Być może już niedługo podobne metody jak we Francji, będą stosowali jej wschodni sąsiedzi - Niemcy. Stać się tak może, ponieważ zagrożonych jest 600 tys. miejsc pracy.

Sytuację, w obliczu tego co dzieje się we Francji, można nazwać spokojną. Strajkowali przedstawiciele policji, szpitali, kolei, lotnisk. Ostatnio w Hanowerze doszło do demonstracji niemieckich i francuskich pracowników firmy Continental, którzy protestowali przeciwko planowanym zwolnieniom.

W Niemczech coraz głośniej, podobnie jak we Francji, odzywa się skrajna lewica. Jej działacze nawołują, aby nie przebierać w środkach. Pod koniec kwietnia Oskar Lafontaine, współprzewodniczący niemieckiej partii skrajnej lewicy Die Linke, nakłaniał pracowników do więzienia swoich pracodawców dla uzyskania wymiernych efektów. - Kiedy francuscy pracownicy są wściekli, biorą jako zakładników swoich szefów. Chciałbym, aby również tutaj (pracodawcy) zdali sobie sprawę z ich wściekłości, aby ludzie bali się o swoje życie – mówił z końcem kwietnia w niemieckim radiu Lafontaine.

Wielka Brytania

W Wielkiej Brytanii dniem strajku był 28 marca. Na ulicach Londynu demonstrowali przedstawiciele związków zawodowych, organizacji pozarządowych oraz instytucji charytatywnych. Organizatorzy manifestacji chcieli zwrócić uwagę władz by stawiała „ludzi na pierwszym miejscu”.

W maju, w brytyjskiej stolicy protestowali też uniwersyteccy wykładowcy przeciwko planom obcięcia 550 etatów na londyńskich uczelniach.

Włochy

We Włoszech strajki objęły kilka sektorów. Transport, kolejarze, poczta, telekomunikacja – te buntowały się w marcu.

Doszedł do tego protest przedstawicieli szkolnictwa. Pół tysiąca osób protestowało przeciwko planowanym zmianom w szkołach średnich. W tym samym czasie przed Uniwersytetem La Sapienza, kilkuset studentów starło się z policją. Funkcjonariusze, by rozproszyć studentów, użyli gazu łzawiącego.

Luksemburg

Gorąco było na początku maja w Luksemburgu. Blisko tysiąc robotników z Belgii i Francji obrzuciło siedzibę firmy ArcelorMittal protestowało przeciwko redukcjom zatrudnienia. Pracownicy obrzucili budynek kamieniami, elementami metalowego ogrodzenia wybili okna i zniszczyli fronton budynku.

Grecja

W Grecji protestują rolnicy. Już w styczniu blokowali autostrady w całym kraju. Ostatnio blisko tysiąc rolników z Krety protestowało w Atenach przeciwko niskim cenom na ich produkty. Rolnicy domagają się pomocy od państwa.

14 maja swój gniew pokazali kontrolerzy lotów, co spowodowało wstrzymanie na cztery godziny połączeń lotniczych z Grecją.

Rumunia

Rumuńskim kolejarzom nie podoba się plan restrukturyzacji państwowych kolei (SNCFR), który zakłada redukcję 12 tysięcy etatów w ciągu dwóch lat. Przedstawiciele kolei, która zatrudnia w Rumunii blisko 80 tys. osób, przyjechali pod koniec kwietnia do Bukaresztu, by wyrazić swoje niezadowolenie.

W połowie maja, również w rumuńskiej stolicy protestowało tysiące pracowników, którzy domagali się podwyżek i większego bezpieczeństwa społecznego.

Źródło: lefigaro.fr, bbc.co.uk, PAP