Rządowe siły powietrzne zbombardowały w poniedziałek Mekelle, stolicę zbuntowanego regionu Tigraj. Jednocześnie rośnie międzynarodowa presja na etiopski rząd, by zezwolić na mediację w konflikcie.
Do nalotów rządowych sił powietrznych na Mekelle, stolicę zbuntowanego regionu Tigraj, doszło w poniedziałek rano, ale straty i zniszczenia nie są znane. Władze Tigraju oskarżyły rząd o zbombardowanie tamy oraz cukrowni. Mimo rosnącej presji ze strony rządów państw Afryki i Europy, premier Etiopii Abiy Ahmed nie chce zgodzić się na międzynarodową mediację w wewnętrznym konflikcie.
- Mówimy: dajcie nam trochę czasu, to nie zajmie wieczności. To będzie krótkotrwała operacja - stwierdził w poniedziałek rzecznik rządowego zespołu ds. kryzysu w Tigraju Redwan Hussein. Jak dodał, premier Abiy nie prosił żadnego kraju o pomoc w rozwiązaniu konfliktu.
We wtorek doszło do kolejnych nalotów na region. Przeprowadzono "precyzyjne, chirurgiczne operacje z powietrza" w rejonie stolicy regionu, Makalle - przekazały etiopskie władze. Premier Abiy napisł na Facebooku, że po wygaśnięciu we wtorek terminu ultimatum "ostateczny decydujący akt organów ścigania zostanie dokonany w najbliższych dniach". Na razie przywódcy Tigraju, zbuntowanego regionu na północy Etiopii, nie odnieśli się do tych słów.
"Prawdopodobnie zaczną się cięższe walki"
Ze względu na blokadę komunikacyjną i odcięcie Tigraju trudno jest weryfikować informacje - wskazuje Reuters.
Tigrajskie siły mogą próbować okopać się, podczas gdy etiopskie wojsko posuwa się w głąb bardziej górzystego terenu w kierunku Makalle - mówi Reuterowi Matt Bryden, założyciel regionalnego think tanku Sahan z siedzibą w Nairobi. - Gdy oni (etiopscy żonierze - PAP) wkraczają na wyżyny, (to znaczy, że) prawdopodobnie zaczną się cięższe walki - wskazał.
Konwój czterech autobusów i kilku samochodów, przewożących ok. 400 obcokrajowców z Makalle, ma przybyć do Addid Abeby w środę - podało pięć źródeł dyplomatycznych, na które powołuje się Reuters. Inny konwój, przewożący ok. 200 pasażerów, głównie pracowników organizacji międzynarodowych, dotarł do stolicy późnym wieczorem w poniedziałek - podają te źródła.
Noblista "oczyszcza" struktury tigrajskiej mniejszości
O rozpoczęcie rozmów pokojowych zaapelował w poniedziałek prezydent Ugandy Yoweri Museveni podczas spotkania z szefem etiopskiego MSZ. Z podobnymi inicjatywami mieli wystąpić m.in. przedstawiciele Kenii, Nigerii i Norwegii.
Oświadczenie w sprawie wydał też Norweski Komitet Noblowski, który w 2019 r. przyznał premierowi Etiopii Pokojową Nagrodę Nobla za jego inicjatywy w sprawie zakończenia konfliktu granicznego z Erytreą. "Komitet blisko śledzi wydarzenia w Etiopii i jest głęboko zaniepokojony" - napisał jego sekretarz Olav Njoelstad. Ponowił apel do obu stron o wstrzymanie eskalacji i pokojowe rozwiązanie konfliktu.
Według ONZ trwające od 4 listopada walki w regionie na północy Etiopii przy granicy z Erytreą zmusiły dotąd co najmniej 25 tys. osób do ucieczki do Sudanu. Dyplomaci obawiają się, że konflikt przerodzi się w wojnę między państwami. Rządzący zbuntowanym regionem Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia (TPLF) oskarżył Erytreę o zbrojną napaść, a w weekend przeprowadził ostrzał stolicy Erytrei Asmary.
Władze Tigraju oskarżają noblistę Abiya o "oczyszczanie" struktur siłowych i sił bezpieczeństwa z przedstawicieli tigrajskiej mniejszości, dotychczas silnie tam reprezentowanej. Do konfliktu doszło po tym, gdy według Abiya tigrajskie bojówki zaatakowały miejscową bazę wojskową. Ze względu na blokadę komunikacyjną i odcięcie Tigraju szczegółowe informacje nie są dostępne.
Źródło: PAP