Zakończyły się wybory prezydenckie we Francji. Miejscowa prasa określa reelekcję Emmanuela Macrona jako "wielkie zwycięstwo i wielkie wyzwania". Media wskazują na podziały w kraju i najwyższą od 50 lat absencję wyborczą. "Francja Macrona rysuje portret kraju bardziej podzielonego niż kiedykolwiek" - czytamy na łamach "Le Figaro".
W drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji Emmanuel Macron zdobywa 58,54 proc. głosów, a Marine Le Pen 41,46 proc. - podało francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych w poniedziałek po godzinie 5 rano. Według tych danych urzędujący prezydent odnawia swój mandat.
"Czapki z głów dla artysty!"
Dziennik "Le Figaro" na pierwszej stronie opisuje "wielkie wyzwania", jakie czekają głowę państwa po jego reelekcji. Gazeta przypomina, że "nigdy w V Republice nie udało się ponownie wybrać prezydenta bez kohabitacji".
"Dzięki komu?"- brzmi z kolei pierwsza strona dziennika "Liberation". Gazeta podkreśla "demokratyczny wybór" Francuzów, którzy przeciwstawili się skrajnej prawicy, ponownie wybierając Macrona. "Liberation" sugeruje, że wybór ten możliwy był dzięki francuskim mediom, których większość opowiadała się w kampanii za urzędującym prezydentem przeciwko Marine Le Pen.
Informacyjna stacja telewizyjna BFM TV w swoich komentarzach podkreśla "proeuropejski wybór Francuzów".
"W wieku 44 lat Macron triumfalnie wszedł do zamkniętego klubu prezydentów V Republiki, wybranych na drugą kadencję. Co więcej, zrobił to sam w swoim stylu (…) dokonał tego wyczynu bez konieczności kohabitacji. Czapki z głów dla artysty! Po tym 'przeklętym 5-leciu' "żółtych kamizelek", zabójstwie Samuela Paty (przez islamskiego terrorystę - red.), pożarze katedry Notre-Dame, covidzie, wojnie w Ukrainie…" – napisał z kolei szef redakcji dziennika "Le Figaro" Alexis Brezet.
"Kraj podzielony bardziej niż kiedykolwiek"
Media wskazują również na głębokie podziały społeczne we Francji. Brezet zwraca uwagę, że "prawie sześciu na dziesięciu Francuzów głosuje na partie, które można określić mianem ekstremistów, populistów, antysystemowych lub protestujących, ale które łączy to, że są produktem gniewu społecznego".
"Francja Macrona (…) rysuje portret kraju bardziej podzielonego niż kiedykolwiek: między bogatych a biednych, boomersów i młodzież, wykształconych i niewykształconych, mieszkańców metropolii i pozostałej części kraju" - analizuje "Le Figaro".
Stacja informacyjna CNews wskazuje natomiast na "rozczarowanie i wściekłość" obozu Marine Le Pen, którego członkowie nie rozumieją, dlaczego Francuzi głosowali na Macrona. "Jak ludzie mogą nadal głosować na Macrona?", "Francuzi właśnie ponownie wybrali faceta, który obrażał ich przez pięć lat, który obniżył ich siłę nabywczą" - stacja cytuje polityków i sympatyków Zjednoczenia Narodowego.
"Macron ponownie wybrany, skrajna prawica się rozwija, rośnie absencja wyborcza" – analizuje II turę wyborów stacja Franceinfo. Dziennik "Le Monde" konstatuje natomiast, że ponowny wybór Macron w mniejszym stopniu zawdzięcza obietnicom dokonania jakichkolwiek rewolucyjnych zmian - złożonych w 2017 roku przed swoja pierwszą kadencją, a bardziej poszukiwaniu stabilności i odrzuceniu skrajnej prawicy przez Francuzów.
Źródło: PAP