Tysiące Izraelczyków domagało się w niedzielę ustąpienia rządu i przyjęcia zawieszenia broni z Hamasem, które pozwoliłoby na uwolnienie zakładników. Dziewięć miesięcy temu palestyńscy terroryści napadli na Izrael, zabijając niemal 1200 osób i porywając 251, z których 116 jest wciąż w niewoli.
Organizatorzy protestów ogłosili niedzielę "dniem oporu", nawołując do manifestacji i strajków w całym Izraelu. Demonstranci podczas protestów i blokad dróg domagają się ustąpienia rządu premiera Benjamina Netanjahu i rozpisania nowych wyborów, obarczając go odpowiedzialnością za brak zawieszenia broni, które uwolniłoby wciąż przetrzymywanych zakładników.
Zaplanowane akcje protestacyjne rozpoczęły się w jednym z położonych przy granicy ze Strefą Gazy kibuców o godzinie 6.29, o której dziewięć miesięcy temu rozpoczął się brutalny atak terrorystyczny Hamasu. W ciągu dnia demonstranci zablokowali kilka głównych dróg i kilkadziesiąt skrzyżowań w całym Izraelu.
Manifestacje odbyły się też przed domami kilkunastu ministrów i parlamentarzystów. Kulminacją protestów były wieczorne marsze i demonstracje w Tel Awiwie i Jerozolimie, odpowiednio przed siedzibą ministerstwa obrony i rezydencją Netanjahu.
"Naszym celem jest zablokowanie całego kraju i doprowadzenie do bezprecedensowej presji na rząd" - przekazała koalicja Israel Democracy HQ, koordynująca demonstracje. "Od 7 października minęło dziewięć miesięcy, a mamy wciąż ten sam rząd, pod okiem którego doszło to tej niewyobrażalnej katastrofy (...), absolutna większość społeczeństwa straciła zaufanie do tego gabinetu i domaga się wyborów jeszcze w tym roku" - powiedział szef koalicji Eran Szwarc, cytowany przez dziennik "Haarec".
Manifestanci zebrali się też rano przed domem Arnona Bar-Dawida, szefa największej centrali związkowej Histadrut, wzywając go do ogłoszenia strajku generalnego w całym kraju. Około 150 firm zwolniło swoich pracowników w niedzielę, która jest w Izraelu dniem roboczym, by mogli wziąć udział w protestach - poinformował portal Times of Israel.
W Tel Awiwie policja zatrzymała co najmniej pięć osób blokujących drogi, w Jerozolimie doszło do przepychanek funkcjonariuszy z manifestantami, którzy blokowali główny deptak miasta - przekazał portal.
Do podobnych protestów doszło też w sobotę.
Antyrządowe manifestacje
Regularne, antyrządowe manifestacje są organizowane w Izraelu od początku 2023 r., gdy najbardziej prawicowy rząd w historii kraju przedstawił propozycję kontrowersyjnej reformy sądownictwa. Zdaniem oponentów plan zagraża demokracji, ograniczając władzę sądowniczą kosztem ustawodawczej oraz wykonawczej. Po ataku Hamasu równolegle z nimi odbywają się demonstracje rodzin i bliskich osób porwanych, wzywające do uwolnienia zakładników.
Po napaści 7 października izraelskie wojsko rozpoczęło operację w Strefie Gazy, której celem jest zniszczenie Hamasu i uwolnienie zakładników. W wojnie zginęło ponad 38 tys. Palestyńczyków - poinformowały kontrolowane przez Hamas władze medyczne, które w tym zestawieniu nie odróżniają cywilów od zabitych bojowników. Według izraelskiej armii około jedna trzecia ofiar po stronie palestyńskiej to członkowie Hamasu i innych ugrupowań terrorystycznych. W efekcie wojny Strefa Gazy pogrążona jest w kryzysie humanitarnym na wielką skalę, a większość ludności stała się wewnętrznymi uchodźcami.
W ubiegłym tygodniu wzrosły nadzieje na zawarcie porozumienia o zawieszeniu broni, które obejmowałoby wymianę zakładników na przetrzymywanych w izraelskich więzieniach Palestyńczyków. Odbyły się pierwsze od kilku tygodni rozmowy w tej sprawie. Izrael negocjuje umowę z Hamasem poprzez pośredników: USA, Katar i Egipt.
Walki w Strefie Gazy jednak nie ustają. W nocy z soboty na niedzielę trwały izraelskie naloty, zginęło w nich co najmniej 13 Palestyńczyków, w tym jeden wyższy urzędnik Hamasu - poinformowała agencja AP.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ABIR SULTAN