Kreml stara się ratować obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie przewidziane jak co roku na 9 maja, stwierdzając, że zaproszenie od Władimira Putina do świętowania zakończenia II wojny światowej przyjęło "już" 26 światowych przywódców. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow wymienia jednak w kółko tylko kilka krajów, których liderzy potwierdzili przybycie do Rosji, szczycąc się ostatnio zapowiedzią pojawienia się prezydenta Czech. Reszta zagranicznych gości to jednak delegacje z dość egzotycznych krajów, np. Kuby, Mongolii, Wietnamu, RPA. Będzie też Kim Dzong Un.
Kreml zaprosił 68 przywódców z całego świata na obchody 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej, które w Rosji świętuje się 9 maja.
Na paradzie wojskowej, w loży honorowej obok Władimira Putina, zasiądzie jednak zaledwie około 30 z nich.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział w poniedziałek 6 kwietnia, że przybycie do Moskwy potwierdziło 26 światowych liderów, większość z nich będzie jednak stanowić dość egzotyczne otoczenie dla prezydenta Federacji Rosyjskiej.
Nazwisk większości z nich również nie podano, a to oznacza tylko jedno: do Moskwy mało kto chce lecieć.
Azjatyckie potęgi
Honorowe miejsca obok Putina zajmą na pewno prezydent Chin Xi Jinping oraz premier Indii Narendra Modi lub prezydent Pranab Kumar Mukherjee. Ich przybycie do Moskwy w gruncie rzeczy uratuje uroczystości przygotowywane przez Kreml, bo bez najważniejszych przedstawicieli z Pekinu i New Delhi, Putin musiałby pozować do zdjęć głównie z liderami krajów, których wiele osób zapewne nie znalazłoby nawet na mapie.
Być może gdzieś niedaleko w loży honorowej zasiądzie dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un, który ponad trzy lata od objęcia rządów w Pjongjangu po raz pierwszy wyjedzie za granicę. Jego przybycie do Moskwy w połowie marca Siergiej Ławrow potwierdził ostatecznie. Nie wiadomo, czy wiecznie uśmiechnięty w czasie niekończących się wizyt w najdalszych zakątkach swego kraju Kim, będzie brylował w loży siedząc obok Putina, a przede wszystkim Xi Jinpinga.
Jedyny z UE
Wszystko wskazuje na to, że jedynym przedstawicielem Zachodu obserwującym wielką paradę wojskową będzie prezydent Czech. Milosz Zeman ogłosił przed tygodniem, że poleci do Moskwy, za co skrytykował go ambasador USA w w Czechach Andrew Schapiro, uznając, że jest to działanie sugerujące „pęknięcia” w zachodnim sojuszu przeciwko Rosji, na którą narzucono sankcje ekonomiczne za wojnę na Ukrainie i aneksję Krymu.
Milosz Zeman tak jednak się wściekł po słowach ambasadora, że oznajmił dzień później, że przedstawicielstwo Waszyngtonu „ma od tej pory zamknięte drzwi” do gabinetu prezydenta urzędującego na zamku na Hradczanach w centrum Pragi. Z reakcji prezydenta Zemana należy też wysnuć wniosek, że teraz tym bardziej nikt nie odwiedzie go już od pomysłu lotu do Rosji.
Sojusznik z Bałkanów
Obok Putina pojawi się jego sojusznik - prezydent Serbii Tomislav Nikolić. Nikolić prezydenta Rosji wręcz uwielbia i warto przypomnieć, że Putin dostał z jego rąk 16 października ub. roku najwyższe serbskie odznaczenie państwowe w zamian za „przyjaźń, jaką darzy Serbię” od dekad. Putin stwierdził wtedy z kolei, że Rosja "zawsze będzie traktować Serbię jak najbliższego krewnego". W czasie tej wizyty w Belgradzie Putina przywitała też zresztą największa od 40 lat defilada wojskowa w Serbii.
Egzotyczne kierunki
Dalszy wgląd w listę gości utwierdza jedynie w przekonaniu, że Rosji obecnie nie pozostało wielu sojuszników, a swoje interesy musi zacząć rozwijać w bardziej egzotycznych regionach świata niż Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone.
Na paradzie pojawią się bowiem: prezydent Wietnamu Truong Tan Sang, prezydent Mongolii Cachiagijn Elbegdordż, prezydent RPA Jacob Zuma i prezydent Kuby Raul Castro.
Moskwa robi dobrą minę do złej gry, wśród światowych liderów wymienia też bowiem m.in. przewodniczącą Zgromadzenia Rady Europy - luksemburską polityk Anne Brasseur oraz dyrektor generalną UNESCO, Bułgarkę Irinę Bokową.
Warto przypomnieć, że to pod przewodnictwem Anne Brasseur Zgromadzenie Rady Europy zdecydowało o zawieszeniu Rosji w ramach członka po aneksji Krymu w ub. roku. Brasseur od miesięcy regularnie rozmawia jednak z przewodniczącym Dumy Państwowej, Siergiejem Naryszkinem i jest to jedna z ostatnich platform, na jakiej Zachód nie porzucił jeszcze dialogu z Moskwą.
Szef rosyjskiej dyplomacji pytany w ostatnich tygodniach coraz częściej o paradę w Dniu Zwycięstwa mówił o wspomnianych politykach, nie wymieniając z pewnością szeregu innych, których obecność w Moskwie jest dość oczywista.
Na placu Czerwonym pojawi się zapewne prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka oraz prezydenci krajów środkowoazjatyckich: Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, być może też np. Armenii i nieuznawanej przez świat Osetii Południowej.
Grecja, Bośnia, Macedonia?
O ile jeszcze wydłuży się lista gości przed końcem miesiąca, na kiedy Ławrow zapowiedział zamknięcie przygotowań w tej sferze? Pod koniec marca w jednym z wywiadów Ławrow stwierdził, że "kilku przywódców europejskich krajów" potwierdziło przybycie do Moskwy.
Jak zaznaczył, chodziło mu o "Grecję, Cypr, Bośnię i Hercegowinę, Macedonię, Czarnogórę i Islandię". Ławrow cytowany m.in. przez agencję RIA Nowosti zaznaczył też jednak dość oględnie, że będą oni uczestniczyć w obchodach „w różnych formatach”. Oznacza to prawdopodobnie, że żaden z tych polityków - zwłaszcza bałkańskich, bo te kraje muszą uważać na relacje z Unią Europejską - nie zdecydował jeszcze, czy warto się pokazać na trybunie obok Putina.
Być może zrobi to premier Grecji Aleksis Cipras, który leci do Moskwy nawet w tym tygodniu. Rosja dostarczająca do tego kraju gaz ma mu bowiem zaoferować pokaźną zniżkę. Niewykluczone, że Cipras w ramach rewanżu pojawiłby się więc 9 maja u boku Władimira Putina.
Kogo nie będzie?
Ważniejsze od tego, kto się pojawi w Moskwie jest obecnie to, kogo tam nie będzie. Zaproszenia Putina nie przyjął żaden polityk z liczącego się zachodniego państwa i - oficjalnie - żaden poza Miloszem Zemanem - polityk z Unii Europejskiej.
Pod murami Kremla nie zasiądzie więc kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, prezydent Francji Francois Hollande, premierzy Holandii, Belgii, krajów skandynawskich, bałtyckich, Bułgarii, Rumunii, Polski, a nawet Węgier. Nie będzie też prezydenta USA Baracka Obamy, premiera Kanady i -rzecz jasna - prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.
Zaproszenie do Moskwy dostał też przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, ale i on odmówił.
Nie oznacza to jednak, że w stolicy Rosji w ogóle nie będzie tego dnia przedstawicieli tych państw. Wszystkie resorty dyplomacji krajów europejskich, a także Stanów Zjednoczonych wysyłają na paradę w Moskwie swoich ambasadorów lub konsulów w Moskwie.
Autor: adso//gak / Źródło: tvn24.pl, TASS, Ria Novosti, rt.com
Źródło zdjęcia głównego: CC BY SA Wikipedia, PAP/EPA | Maureen Lynch/UNDP Erin A. Kirk-Cuomo David Sedlecký Press center of the General Secretariat of the President of the Republic of Serbia Government.ru U.S. Department of State Michał Józefaciuk European Commission