Spotkanie Trumpa i Putina na Alasce. Oglądaj wydanie specjalne w piątek od godziny 19.25 w TVN24 i TVN24+
W piątek na Alasce odbędzie się spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy Rosji Władimira Putina. Mają omawiać ewentualne opcje zakończenia trwającej ponad trzy lata wojny w Ukrainie. Nadchodzący szczyt komentował w "Faktach o Faktach" w TVN24 Jacek Czaputowicz, którego zdaniem za sukces będzie można uznać zapowiedź zawieszenia broni.
- Natomiast jestem pesymistyczny w tym sensie, że uważam, że prezydent Rosji Władimir Putin już odniósł bardzo duży sukces, że do tego spotkania dochodzi (...). I widzę tu też negatywny aspekt dla Polski, że to się odbywa 15 sierpnia, a więc w rocznicę Bitwy Warszawskiej - ocenił ekspert.
Jak przypomniał Czaputowicz, jest to "traumatyczny dzień w historii Rosji". - Myślę, że Putin dostał wielki prezent, że tę historyczną porażkę będzie mógł zastąpić tym ważnym spotkaniem inicjującym nowy proces - przekonywał.
Według niego rosyjski przywódca specjalnie wybrał taką datę. - Myślę, że Amerykanie to po prostu zaakceptowali bez wiedzy, trochę nieświadomie - dodał.
Bitwa Warszawska rozegrała się na przedpolach stolicy między 13 a 15 sierpnia 1920 roku. Była to decydująca batalia wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o niepodległości Polski i uratowała Europę przed bolszewizmem. Straty strony polskiej wyniosły około 4,5 tysiąca zabitych, 22 tysięcy rannych i 10 tysięcy zaginionych. Przyjmuje się, że około 25 tysięcy żołnierzy bolszewickich poległo lub zostało ciężko rannych, 60 tysięcy trafiło do polskiej niewoli, a 45 tysięcy zostało internowanych przez Niemców.
"Dobre stosunki" Nawrockiego i Trumpa
Prof. Czaputowicz został również zapytany o środową wideokonferencję europejskich liderów z Donaldem Trumpem i Wołodymyrem Zełenskim, w której Polskę reprezentował prezydent Karol Nawrocki. Dzień przed rozmową rzecznik rządu Adam Szłapka zapowiadał, że będzie w niej brać udział premier Donald Tusk. Potem szef rządu wyjaśniał, iż wiadomość o tym, że strona amerykańska wolałaby, aby w rozmowie z Trumpem brał udział Nawrocki, nadeszła później, bo dopiero we wtorek tuż przed północą.
Jak donosiła między innymi w czwartek "Gazeta Wyborcza", to kancelaria polskiego prezydenta zabiegała, by w rozmowie z Trumpem reprezentował Polskę Nawrocki, a nie Tusk. - Nie wiem, czy wpływali, czy nie wpływali, natomiast różni politycy wpływają na zachowania swoich partnerów (...). Jeżeli nawet tak było, dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych niby uległby takim sugestiom? Ale myślę, że to nie były takie bezpośrednie oddziaływania - ocenił Czaputowicz.
- Myślę, że kluczową kwestią jest postrzeganie polskiej sceny politycznej przez główną osobę na tym spotkaniu, czyli prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który ma dobre stosunki z Karolem Nawrockim - tłumaczył.
Zwrócił również uwagę, że amerykański prezydent dobrze zna się z premierem i ocenił, że "mają bardzo złe stosunki". Czaputowicz przypomniał, że podczas kampanii prezydenckiej w USA "premier Donald Tusk wyraźnie wspierał kontrkandydata Donalda Trumpa Joe Bidena i dość krytycznie wypowiadał się o prezydencie Trumpie". - To są zaszłości, które bardzo trudno było przezwyciężyć - powiedział.
Autorka/Autor: kgr/kg
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24