Irański dyplomata Hosejn Alizadeh, który w piątek zrezygnował z pracy w ambasadzie swojego kraju w Finlandii, zapowiedział, że poprosi rząd Finlandii o azyl polityczny. Swoja decyzję tłumaczy brakiem akceptacji wyniku wyborów prezydenckich z czerwca 2009 roku, które wygrał Mahmud Ahmadineżad. - Ahmadineżad nie jest już przywódcą Iranu. Nie traktujcie go poważnie - przekonuje Irańczyk.
45-letni Alizadeh wyjaśnił dziennikarzom w Helsinkach, że złożył dymisję, gdyż "nie może zaakceptować sfałszowanych wyborów" prezydenckich z czerwca 2009 roku, w których ponownie zwyciężył Ahmadineżad. Jak mówił, nie toleruje też sposobu traktowania przez władze uczestników protestów antyrządowych.
- Sytuacja pogorszyła się, ponieważ ludzie nadal giną - powiedział Alizadeh. - Ahmadineżad nie jest już przywódcą Iranu i nie reprezentuje tego kraju. Nie traktujcie go poważnie. Nie ma żadnego poparcia wśród Irańczyków - zaapelował.
"Nie jestem dyplomatą, a dysydentem"
Irańczyk podkreślił, że nie jest już dyplomatą, lecz "dysydentem politycznym". Wyjaśnił, że boi się o bezpieczeństwo swojej rodziny i dlatego poprosi o azyl w Finlandii.
- Wystąpię o azyl polityczny do fińskiego rządu. Oto moje paszporty - powiedział, rzucając na stół cztery dokumenty. - Oddam je temu, kto pozwoli mi tu zostać - dodał.
300 azyli dla Irańczyków w dwa lata
W Finlandii żyje 2,5 tys. imigrantów z Iranu. W 2008 i 2009 roku ok. 300 Irańczykom przyznano azyl polityczny. W styczniu w Norwegii do dymisji podał się dyplomata w irańskiej ambasadzie w Oslo, Mohammed Reza Hejdari, a Norwegia udzieliła mu azylu politycznego.
Reelekcja prezydenta Ahmadineżada w czerwcu 2009 roku doprowadziła do największych od czasów rewolucji islamskiej w 1979 roku protestów opozycji, która zarzuca władzom sfałszowanie wyników głosowania. 27 grudnia 2009 roku doszło do najkrwawszych zamieszek, w których zginęło osiem osób, a kilkudziesięciu zwolenników ruchu reformatorów aresztowano.
Źródło: PAP