W Radomiu w niedzielę, 10 sierpnia około godziny 9.00 jeden z pasażerów autobusu miejskiego powiadomił służby, że ma podejrzenia co do trzeźwości kierowcy autobusu miejskiego, którym przed chwilą jechał. Chwilę potem za wskazanym pojazdem linii autobusowej pojechał patrol drogówki, który zauważył autobus na ulicy Limanowskiego.
"Od razu policjanci stwierdzili, że kierujący nie trzyma prostego toru jazdy i co trochę zjeżdża na przeciwległy pas" - opisała w komunikacie młodszy aspirant Dorota Wiatr-Kurzawa z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.
"Był pod wpływem alkoholu"
Funkcjonariusze zatrzymali pojazd i wylegitymowali kierującego. Autobus prowadził 34-latek. Kierowcę poddano badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. "Okazało się, że był nietrzeźwy, mając ponad promil alkoholu w organizmie. Policjanci podjęli także decyzję o wykonaniu testu na narkotyki, który również dał wynik pozytywny" - podała Wiatr-Kurzawa. 34-latek został więc przewieziony na badanie krwi.
To jednak nie był koniec problemów. Dodatkowo mundurowi stwierdzili, że autobus ma pękniętą szybę czołową, co wyszło w trakcie sprawdzenia stanu technicznego pojazdu. Jego dowód rejestracyjny został zatrzymany.
Kierowca już stracił prawo jazdy, a za swoje skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie odpowie przed sądem.
Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności, kara grzywny i zakaz prowadzenia pojazdów. "Biorąc pod uwagę, że 34-latek jest kierowcą zawodowym i na co dzień przewozi ludzi, odpowiadając za ich bezpieczeństwo, musi liczyć się z surową odpowiedzialnością" - zaznaczyli policjanci.
34-latek przyznał się
We wtorek szef Prokuratury Rejonowej Radom-Zachód Cezary Ołtarzewski poinformował o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci dozoru policyjnego dla kierowcy.
- 34-latek ma się trzy razy w tygodniu zgłaszać na komisariat policji w Radomiu. Prokurator nałożył też na niego obowiązek powstrzymywania się od nadużywania alkoholu, środków odurzających i substancji psychotropowych - powiedział prok. Ołtarzewski.
Podczas przesłuchania 34-latek przyznał się. Powiedział śledczym, że alkohol spożywał już w poprzednich dniach. Wyjaśniał, że zwykle w takich sytuacjach, zanim wsiądzie za kierownicę, sam bada się alkomatem, ale w dniu, w którym został zatrzymany, tego nie zrobił, bo czuł się dobrze. Zaprzeczył natomiast, że wcześniej przyjmował amfetaminę.
- Stwierdził, że dopiero trzecie badanie na obecność tej substancji było pozytywne, dlatego też trzeba będzie przeprowadzić dalsze badania w tym zakresie - podkreślił prokurator rejonowy.
Kupił dwie "małpki"
Z ustaleń śledczych dokonanych m.in. na podstawie zapisu monitoringu wynika, że kierowca nabył w niedzielę rano alkohol w sklepie na stacji paliw. Sam także przyznał śledczym, że kupił dwie małe butelki wódki, tzw. małpki, oraz napój energetyzujący i wypił w trakcie przerwy na przystanku końcowym.
Przesłuchiwany w charakterze świadka dyspozytor zajezdni zeznał, że kontrole trzeźwości wśród kierowców autobusów prowadzone są wyrywkowo. W tym dniu 34-latek nie był jednak badany, nie sprawiał też wrażenia osoby nietrzeźwej. Jednocześnie dyspozytor przyznał, że 34-latkowi zdarzało się wcześniej, iż dzwonił i informował, że nie przyjdzie do pracy, bo pił alkohol i nie może prowadzić pojazdu. O jego problemach wiedziano w pracy, mężczyzna miał nawet zapowiadać, że pójdzie w związku z tym na terapię.
Autorka/Autor: mg, dg
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP Radom