Grupa rosyjskich dyplomatów z ambasady w Pjongjangu odbyła wraz z rodzinami nietypową podróż z Korei Północnej. Z powodu zamknięcia połączeń transportowych w związku z pandemią COVID-19 Rosjanie byli zmuszeni przekroczyć granicę ręcznie napędzaną drezyną. W piątek udali się z Władywostoku do Moskwy, tym razem samolotem.
O podróży ośmiu Rosjan - pracowników ambasady i ich rodzin - MSZ Rosji poinformowało w czwartek.
Dyplomaci zdecydowali w ostatnich dniach, że wracają do ojczyzny. "Ponieważ granice (Korei Północnej) są zamknięte od ponad roku, a ruch pasażerski został wstrzymany, droga do domu była długa i trudna" - przekazało rosyjskie ministerstwo.
Drezyną do ojczyzny
Grupa pracowników rosyjskiej ambasady wyruszyła więc w 32-godzinną podróż pociągiem przez Koreę Północną.
Kolejny etap drogi przebyli autobusem, którym dostali się do najbliższej miejscowości przy granicy z Rosją. Pozostał im do pokonania odcinek przez most na rzece Tuman (nazwa rosyjska - Tumannaja), która wyznacza wschodnią część granicy Korei Północnej z Chinami i Rosją.
Jest to szlak kolejowy, na rzece nie ma mostu pieszego ani samochodowego. Pociągi jednak nie kursują, wobec czego dyplomaci przekroczyli rzekę pchając drezynę. Przebyli w ten sposób ponad kilometr. Jak przekazało rosyjskie MSZ, głównym "silnikiem napędowym" pojazdu był sekretarz rosyjskiej ambasady w Pjongjgangu Władysław Sorokin, który przepchnął wózek kolejowy przez cały most.
Po drugiej stronie rzeki powitali ich rosyjscy urzędnicy z Władywostoku. Podróżników przewieziono autobusem na lotnisko w tym mieście i w piątek rano odlecieli do Moskwy.
Restrykcje na granicach
Granice Korei Północnej są zamknięte od ponad roku. Od kilku miesięcy kraj ten nie wpuszcza ładunków kluczowych towarów. Większość dyplomatów obcych państw wyjechała w zeszłym roku na początku pandemii koronawirusa. Ci, którzy pozostali, muszą przestrzegać surowych ograniczeń: nie mogą opuszczać Pjongjangu, korzystać z transportu miejskiego ani odwiedzać miejsc publicznych.
Źródło: PAP, ENEX