"O winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem czy ministrem" - napisał w piątek rano w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. Skomentował w ten sposób decyzję ławy przysięgłych nowojorskiego sądu w sprawie Donalda Trumpa.
W czwartek ława przysięgłych w sądzie stanowym na Manhattanie w Nowym Jorku uznała byłego prezydenta Donalda Trumpa winnym 34 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorki porno Stormy Daniels podczas kampanii wyborczej 2016 r. na temat ich rzekomego stosunku seksualnego.
Jak pisze Reuters zarzuty uwzględnione przez ławę przysięgłych, mające wagę przestępstwa, są obarczone maksymalną karą do czterech lat więzienia, lecz o wymiarze kary zdecyduje prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan podczas rozprawy zaplanowanej na 11 lipca. Większość komentatorów nie spodziewa się, by Trump został skazany na więzienie, lecz wśród możliwych scenariuszy wymieniany jest np. areszt domowy, czy dozór. Po ogłoszeniu wyroku Trump będzie mógł się od niego odwołać, a w międzyczasie będzie przebywał na wolności.
Tusk o "amerykańskiej lekcji" dla polskich polityków
Czwartkową decyzję ławy przysięgłych nowojorskiego sądu w sprawie Trumpa skomentował w mediach społecznościowych premier Donald Tusk.
"O winie i karze decyduje prawo, nieważne czy sprawca jest prezydentem czy ministrem. Tę amerykańską lekcję polscy politycy muszą wkuć na pamięć. Wszyscy" - napisał w piątek rano na platformie X szef polskiego rządu.
Źródło: tvn24.pl