- Uczestnicy Flotylli Wolności są aktywistami terroru, którzy próbują wywołać prowokację i szukają krwi - powiedział minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman w wywiadzie dla izraelskiego radia. Aktywiści skarżą się tymczasem, że ktoś sabotuje ich wyprawę.
Minister oświadczył też, że w tym roku międzynarodowy konwój statków - którego organizatorzy deklarują chęć przełamania izraelskiej blokady Strefy Gazy i dostarczenia tam pomocy humanitarnej - jest mniej liczny dzięki zabiegom dyplomatycznym i argumentacji Izraela. - Większość z tych, którzy planowali dołączyć do flotylli dali się przekonać, że jeśli chcą dostarczyć pomoc humanitarną do Gazy, mogą to zrobić legalnymi środkami - stwierdził Lieberman.
Uczestnicy Flotylli Wolności są aktywistami terroru, którzy próbują wywołać prowokację i szukają krwi Awigdor Lieberman
Izrael twardo się sprzeciwia
Organizatorzy Flotylli Wolności przygotowali dziesięć statków. Popłyną nimi setki ludzi z różnych krajów, w tym działacze organizacji humanitarnych, dziennikarze, politycy, pisarze i duchowni. Ubiegłoroczny morski konwój pod tym samym szyldem zakończył się tragicznie, gdy w wyniku szturmu izraelskich komandosów śmierć poniosło dziewięciu tureckich uczestników rejsu.
W poniedziałek radio izraelskie poinformowało, że Egipt i Izrael zezwolą, by pomoc humanitarna dla Strefy Gazy, wieziona przez tegoroczną Flotyllę Wolności, została wyładowana w egipskim porcie Al-Arisz, skąd - po sprawdzeniu - mogłaby trafić do celu drogą lądową.
Władze Izraela twardo deklarują, że nie dopuszczą wyruszającej w tym tygodniu flotylli bezpośrednio do Strefy Gazy. Uznają bowiem to przedsięwzięcie za prowokację mającą doprowadzić do złamania legalnie ustanowionej blokady, której celem jest ograniczanie możliwości intensywnego zbrojenia się przez radykalną organizację palestyńską Hamas.
W razie konieczności statki flotylli mają być odholowane do izraelskiego portu w Aszdodzie, a ładunek skonfiskowany.
Sabotaż?
Skandynawscy aktywiści z Flotylli Wolności skarżą się tymczasem, że ktoś dokonał sabotażu na ich statku, kiedy jednostka cumowała w greckim Pireusie. Szwedzcy działacze poinformowali, że uszkodzony został wał śruby napędowej w ich statku Juliano, a naprawa może potrwać kilka dni. Uszkodzenie odkryto w poniedziałek wieczorem. Jednostką do Gazy chcieli płynąć aktywiści ze Szwecji, Norwegii i Grecji.
- Ktoś jest gotów pójść naprawdę daleko, by powstrzymać flotyllę przed wypłynięciem - skomentował szef norweskiej delegacji Torstein Dahle.
Źródło: PAP