Trzy dni po katastrofie w kopalni w Kamitudze na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga w niedzielę wciąż szukano ciał. W piątek po zawaleniu się szybu zginęło co najmniej 50 górników. - Wróciliśmy tam i znaleźliśmy tylko dół wypełniony wodą. I wtedy straciłem przytomność - powiedział jeden z górników, który był na miejscu zdarzenia.
Na skutek ulewnego deszczu zawalił się szyb kopalni, działającej bez koncesji, w której prowadzono wydobycie złota tradycyjnymi, tak zwanymi rzemieślniczymi metodami. Górnicy przeszukujący teren kopalni w pobliżu miasta Kamituga w Demokratycznej Republice Konga do niedzieli znaleźli 18 ciał górników. W chwili wypadku pod ziemią było ponad 50 młodych górników.
Przyczyną ulewne deszcze
Jednym z górników, który znalazł się w kopalni tuż po katastrofie, był Kinyenye Furaha. W piątek wyszedł z pracy, zanim zaczął padać deszcz. Nagle podbiegło do niego dziecko, które poinformowało go, że w kopalni podnosi się woda. - Wróciliśmy tam i znaleźliśmy tylko dół wypełniony wodą. I wtedy straciłem przytomność - powiedział Furaha. Jednym z uwięzionych w kopalni był jego brat.
Stare sposoby wydobycia surowców stosowane przez górników w Demokratycznej Republice Konga, zwłaszcza w małych, głównie nielegalnych kopalniach, nie odpowiadają żadnym zasadom bezpieczeństwa w górnictwie i są przyczyną wielu wypadków w tym sektorze. W tym przypadku górnicy nie spodziewali się, że deszcz przybierze na sile, bo pora deszczowa jeszcze w pełni się nie rozpoczęła.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: MONUSCO/Wikimedia CC BY 2.0