Czeski senat opowiedział się w środę za przyjęciem Traktatu Lizbońskiego. Zwolennicy dokumentu nie mają jednak powodów do radości. Czeski prezydent Vaclav Klaus, do którego należy ostatni krok w procedurze ratyfikacyjnej dokumentu, zapowiedział, że traktatu na razie nie podpisze.
Za zatwierdzeniem Traktatu Lizbońskiego opowiedziało się w środę 54 z 79 obecnych senatorów.
- Zwyciężył zdrowy rozsądek - mówił po głosowaniu przewodniczący senatu Priemyslav Sobotka.
Prezydent kontra
Radość wszystkich zwolenników Traktatu Lizbońskiego w Czechach była jednak krótka. Eurosceptyczny prezydent Vaclav Klaus zapowiedział bowiem, że na razie dokumentu nie podpisze.
- Traktat Lizboński jest na tę chwilę martwy, bo został odrzucony w powszechnym referendum (w Irlandii - red.). Dlatego decyzji o ratyfikacji nie ma w moich planach - oświadczył Klaus w rozmowie z dziennikarzami.
Traktat Lizboński musi być zatwierdzony przez wszystkie 27 państw członkowskich UE zanim wejdzie w życie. Czechy pełnią w tym półroczu przewodnictwo UE.
W czerwcu ubiegłego roku Traktat został odrzucony w Irlandii w powszechnym referendum. Teraz Irlandczycy przygotowują się do nowego głosowania, który ma nastąpić w listopadzie.
W Polsce traktat czeka na podpis prezydenta. Dokumentu nie ratyfikowały jeszcze również Niemcy.
Barroso: to pomoże Irlandii
Zwyciężył zdrowy rozsądek Priemyslav Sobotka
Przyjęcie traktatu przez wyższą izbę czeskiego parlamentu skomentował przewodniczący komisji europejskiej Jose Manuel Barroso. - To bardzo dobra wiadomość. Jestem bardzo szczęśliwy, że czeski Senat zaaprobował dziś Traktat z Lizbony, co wieńczy proces parlamentarnej ratyfikacji w Republice Czeskiej - oświadczył Barroso.
Polityk oświadczył, że to toruje drogę traktatowi w Irlandii. - Po dzisiejszych informacjach, perspektywy na głosowanie w Irlandii są bardzo dobre - ocenił Barroso na konferencji w Pradze.
Merkel: potrzebujemy traktatu
Z przyjęciu traktatu w Czechach zadowolona jest też Angela Merkel. - To nadzwyczaj dobra wiadomość - oświadczyła kanclerz Niemiec. I dodała: - Ratyfikacja przez Senat Czech Traktatu Lizbońskiego stanowi kolejny ważny krok ku jego wdrożeniu.
- Traktat Lizboński wzmacnia prawa państw narodowych i zwiększa możliwości współpracy w Europie. Dlatego go potrzebujemy - oceniła niemiecka kanclerz. - Dziś jesteśmy dużo bliżej wprowadzenia w życie i przeforsowania traktatu - dodała w oświadczeniu opublikowanym przez biuro prasowe rządu.
"Mamy przed sobą zadania"
Merkel skomentowała również oświadczenie Klausa w sprawie podpisania Traktatu. - My (Niemcy) również mamy przed sobą pewne zadania - czekamy na decyzję Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, brakuje też paru podpisów. Ale mimo to myślę, że dziś jest ważny dzień, który przyniósł dobrą wiadomość - oświadczyła.
Podpisaliśmy traktat i średniej wielkości kraj taki jak nasz musi cztery razy pomyśleć zanim ośmieli się go odrzucić w parlamencie. Podkopałoby to znacznie wiarygodność naszego kraju i wpędziło w izolację na całe lata, na peryferia spraw europejskich Alexander Vondra
Zadowolenie z decyzji czeskiego senatu wyraził też szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. Ocenił, że jest ona "silnym sygnałem" przed drugim referendum w Irlandii w sprawie Traktatu.
Klaus poczeka na podpis Kaczyńskiego?
- To dobra wiadomość dla Europy, Czech i Polski, że kolejne państwo decyduje się na to, by ratyfikować Traktat Lizboński, bo dzięki temu UE będzie funkcjonowała lepiej – cieszył się w TVN24 Krzysztof Lisek (PO). Przewidział jednak, że mogą być kłopoty z podpisem Klausa. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej śmiesznej sytuacji, że prezydent Klaus będzie czekał na podpis prezydenta Kaczyńskiego, a prezydent Kaczyński na podpis prezydenta Klausa.
Poseł zaznaczył, że powszechnie znane są eurosceptyczne poglądy czeskiego prezydenta. – Dlatego spodziewałem się tego, że prezydent Klaus będzie czekał na wynik referendum w Irlandii – stwierdził poseł PO. Jego zdaniem, prezydenci Polski i Czech nie powinni czekać na opinię narodu irlandzkiego, lecz powinni się kierować opiniami parlamentów i własnych narodów.
Czeski parlament na tak
Traktat, który ma zreformować podejmowanie decyzji w Unii Europejskiej, został zaaprobowany przez Izbę Poselską, niższą izbę czeskiego parlamentu już w lutym.
Choć Trybunał Konstytucyjny stwierdził zgodność unijnego dokumentu z ustawą zasadniczą, Senat - w którym większość stanowią politycy przychylni eurosceptycznemu prezydentowi Vaclavowi Klausowi - kilkakrotnie odkładał głosowanie.
Senat w końcu zajął się traktatem
W końcu jednak do debaty doszło w środę. Los traktatu nie był pewny, bowiem w 81-osobowym Senacie Traktat Lizboński musiał zostać przyjęty większością trzech piątych głosów, do czego konieczne było poparcie wszystkich 35 podzielonych w tej kwestii senatorów z prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej premiera Mirka Topolanka.
Jednak według czeskich źródeł, ustępującemu premierowi i euroentuzjaście Mirkowi Topolankowi udało się uzyskać poparcie dla dokumentu większości obozu ODS oraz przekonać przeciwnych Traktatowi Lizbońskiemu senatorów ze swej partii by nie brali udziału w głosowaniu.
Podpisaliśmy traktat
- Jeśli odrzucimy go teraz w Senacie, będzie to sygnał, że tracimy poczucie instynktu samozachowawczego - mówił wcześniej wicepremier Czech ds. europejskich Alexandr Vondra. - Podpisaliśmy traktat i średniej wielkości kraj taki jak nasz musi cztery razy pomyśleć, zanim ośmieli się go odrzucić w parlamencie. Podkopałoby to znacznie wiarygodność naszego kraju i wpędziło w izolację na całe lata, na peryferia spraw europejskich - powiedział agencji Reutera.
mtom,kj//kdj/tr/mlas
Źródło: tvn24.pl, PAP, Reuters