Czechy, Węgry i Słowacja też walczą z wodą


Tysiące ludzi bez prądu, zniszczone drogi, ewakuowany szpital – woda w Czechach nie daje za wygraną. Wszystko wskazuje na to, że lepiej nie będzie: poziom wody w rzekach na północnym-wschodzie kraju w dalszym ciągu się podnosi. Trudna sytuacja jest też na Węgrzech i na Słowacji.

Blisko 10 tys. Ludzi jest pozbawionych prądu. Jak informuje portal volny.cz, w 20 miejscowościach w dorzeczu Olzy, Odry, Beczwy i Ostrawicy ogłoszono stan zagrożenia. Trzeci stopień zagrożenia obowiązuje na 12 rzekach w województwie morawsko-śląskim.

Zbiorniki zaczynają przeciekać

Swoje zadanie przestały spełniać mniejsze zbiorniki retencyjne, te większe mają jeszcze rezerwę. - Zbiorniki Oleszna i Terliczek są już pełne i woda się przelewa. Kolejne się zapełniają - wyjaśnił rzecznik przedsiębiorstwa gospodarki wodnej Povodi Odry, Czestmir Vlczek.

Odcięci od świata

Najgorsza sytuacja panuje w rejonie Karwiny i Vsetina. Karwina jest właściwie odcięta od świata, w poniedziałek trzeba było zamknąć główny most na trasie do Ostrawy.

W Czeskim Cieszynie Olza wystąpiła z brzegów, poziom wody jest wyższy niż w 1970 roku, gdy rzeka zmyła most. Część miasta zamknięto dla ruchu.

W Bohuminie poziom wód jest najwyższy od pół wieku. Pogarszająca się sytuacja zmusiła miejscowe władze do ewakuacji 90 pacjentów ze szpitala. Wiele ulic zalanych jest w Ostrawie, tutaj zorganizowano już centrum ewakuacyjne.

Do ewakuacji przygotowują się kolejne miasta.

Trudny dojazd

Przy takiej sytuacji, nie ma mowy o podróżowaniu bez problemów. Zalanych jest dziesiątki dróg, w tym droga do przejścia Gołkowice na granicy z Polską.

Ulewy i wichury zakłócają też transport kolejowy w województwach morawsko-śląskim, zlińskim i ołomunieckim. Wstrzymano ruch na trzech odcinkach w rejonie Ostrawy i miasta Frydek-Mistek, na niektórych trasach udało się wznowić kursowanie pociągów regionalnych, na innych uruchomiono zastępczy transport autobusowy.

Bez prądu

Powalone drzewa to problem nie tylko dla kolei. To w dużej mierze z ich powodu, w niektórych regionach nie ma prądu. Energetycy ogłosili stan klęski żywiołowej w całym województwie morawsko-śląskim i w rejonie Vsetina. W Ostrawie w dziesiątkach domów nie ma ogrzewania - informują czeskie media.

Saperzy do walki z wodą

Niestety meteorologowie przewidują dalsze podnoszenie się poziomu wód w rzekach na wschodnich Morawach i na Śląsku. Powodziom ma towarzyszyć silny wiatr.

Po poniedziałkowym posiedzeniu rządu minister obrony Martin Bartak zapowiedział, że w rejon powodzi zostanie skierowanych 800 żołnierzy, w tym saperzy. W niektórych rejonach zagrożone są bowiem mosty, saperzy będą przygotowywać budowy prowizorycznych przepraw. W wyniku powodzi w Czechach zginęła jedna osoba – 69-letnia kobieta.

Rzeki wylewają

Dramatyczna sytuacja panuje na Węgrzech, gdzie wylały rzeki Hornad, Bodgrog i Sajo. Zalanych jest 75 tysięcy hektarów pól uprawnych, podtopionych setki gospodarstw, bez prądu pozostaje kilka tysięcy domów. Najwyższy stopień zagrożenia obowiązuje na 770 kilometrach rzek. Wojsko ewakuowało amfibiami już ponad 3 tysiące osób.

Wody rzeki Sajo wdarły się do historycznego centrum miasta Diosgyor, na północnym wschodzie Węgier. Na ulicach Miszkolca jest już pół metra wody.

I tutaj z powodu zalanych torów nie kursuje kilkadziesiąt pociągów. Przerwane zostało połączenie kolejowe między Budapesztem i Miszkolcem. Ruch pociągów w zachodniej i północnej części kraju w kierunku Rajki, Szombathely jest zakłócony. Nie kursują pociągi w okolicach Balatonu.

Ponad 50 odcinków dróg drugiej i trzeciej kategorii znajduje się pod wodą.

Bilans otwarty na Słowacji

Niestety, ofiary zaczęli liczyć nasi drudzy południowi sąsiedzi – Słowacy. Jak poinformowała agencja CTK, w wyniku powodzi, która nawiedziła głównie wschód i południe kraju zginął 62-letni mężczyzna.

Mimo że na skutek zmniejszenia się opadów, wody w wielu regionach nie przybywa, wezbrane rzeki wciąż niepokoją ludzi, zwłaszcza na południowym wschodzie Słowacji.

Wody przerwały tamę na rzece Ondawie w odległości kilku kilometrów od miasta Trzebiszów - poinformowała przedstawicielka komisji powodziowej w Koszycach Maria Michalcova. W poniedziałek naporu wody nie wytrzymała tama na rzece Hornad w pobliżu Koszyc. Woda zalała główną drogę z Koszyc na Węgry.

Lepsza sytuacja jest natomiast w północno-wschodniej części kraju, gdzie ustały opady i poziom rzek zaczął się obniżać.