We wtorek wieczorem w miejscowości Czeski Brod w środkowych Czechach piętrowy pociąg osobowy najechał na skład pocztowy, który oczekiwał na wjazd na stację. Około 30 pasażerów zostało rannych, a maszynista pociągu osobowego zmarł. To kolejna katastrofa kolejowa w Czechach w ostatnich tygodniach.
Do zderzenia doszło w pobliżu miejscowości Czeski Brod na głównej trasie kolejowej z Pragi do Kolina. Piętrowy pociąg osobowy, jadący z Pragi do Rzeczan nad Łabą, najechał na ekspresowy skład pocztowy, który w godzinach późnowieczornych i nocnych kursuje między Pragą a Ostrawą. Pociąg pocztowy czekał na zgodę na wjazd na stację w Czeskim Brodzie.
Około 30 rannych, nie żyje maszynista
Ciężko rannych zostało czterech pasażerów. Dwóch z nich śmigłowcami przetransportowano do szpitali w Pradze. Pozostali z około 30 rannych mają średnie lub lekkie obrażenia. Wszyscy trafili już do szpitali. W pociągu osobowym jechało około 200 pasażerów. Maszynista z pociągu osobowego jest jedyną osobą, która nie przeżyła katastrofy.
Wicepremier i minister transportu Karel Havliczek, który przyjechał na miejsce tragedii, powiedział dziennikarzom, że 34-letni maszynista był doświadczonym kolejarzem. Był wypoczęty, niedawno wrócił z urlopu. Przewodniczący zarządu czeskich kolei państwowych CzD Vaclav Nebeski powiedział, że mężczyzna kierował pociągami od dziewięciu lat. Śledztwo prowadzi policja, a osobną ekspertyzę przygotowuje Inspekcja Transportu Kolejowego.
Linia łącząca Pragę z Kolinem, na której doszło do katastrofy, jest nie tylko najbardziej uczęszczaną, ale także najlepiej technicznie zabezpieczona przed zdarzeniami nadzwyczajnymi.
Minister: przyczyną prawdopodobnie błąd człowieka
Zdaniem Havliczka bezpośrednią przyczyną katastrofy było zlekceważenie przez maszynistę pociągu osobowego opuszczonego semafora i czerwonego znaku "stop". System bezpieczeństwa miał zatrzymać skład, ale później maszynista kontynuował jazdę. Nie wiadomo, dlaczego do tego doszło.
Havliczek potwierdził, że linia kolejowa Praga-Kolin należy do najbezpieczniejszych w kraju, jest wyposażona w automatyczne systemy alarmowe. Na tej trasie maszynista musi co 10, 20 sekund naciskać specjalny przycisk sygnalizujący, że podróż przebiega bez zakłóceń. Gdy skład mija czerwone światło, rozlega się sygnał dźwiękowy, pociąg staje, ale maszynista może ponownie wprawić go w ruch.
Rzecznik Zarządu Infrastruktury Kolejowej Marek Illias powiedział agencji CTK, że w środę po godz. 10 udało się częściowo przywrócić ruch pociągu na sąsiednich torach. Przejeżdżać mogą tylko niektóre składy z prędkością 20 km/h. Pasażerowie pociągów lokalnych mogą korzystać z zastępczego transportu autobusowego, pociągi dalekobieżne jeżdżą wolniejszymi i dłuższymi trasami.
Kolejna katastrofa kolejowa
Media podkreślają, że to kolejna w ostatnich tygodniach katastrofa kolejowa w Czechach.
Przed tygodniem w miejscowości Pernink w zachodnich Czechach doszło do zderzenia dwóch pociągów osobowych. Zginęły dwie osoby, a 24 zostały ranne. Pierwsze ustalenia wskazują, że przyczyną katastrofy był błąd człowieka. W innych zdarzeniach nie było rannych, ale ruch na trasach musiano wstrzymywać na kilka godzin.
Źródło: PAP