Osobisty kamerdyner papieża aresztowany. Szef watykańskiego banku zdymisjonowany. Benedykt 16 zrozpaczony. Sytuacja w stolicy apostolskiej dawno nie była tak trudna. Bo padają pytania o pranie brudnych pieniędzy i szpiegostwo. Komu można ufać w Watykanie i kto próbuje tam przejąć władzę?
Pożądane cechy pracownika na tym stanowisku to znajomość dobrych manier i dyskrecja. Godziny pracy, dostosowane do rytmu dnia samego papieża Benedykta XVI.
- To jest ten, który dba o to, żeby ojciec święty był właściwie ubrany, żeby miał na stole to co trzeba, jest tą osobą, która podaje do stołu podczas posiłków - mówi dominikanin o. Stanisław Tasiemski, wiceprezes KAI.
46-letni Paolo Gabriele, nazywany był w Watykanie pieszczotliwie Paoletto, dostał pracę papieskiego kamerdynera w 2006. Miał ponoć dobre referencje.
- Jak twierdzą dziennikarze, pewną rolę w tym, żeby znaleźć tę osobę, odgrywał kardynał Stanisław Dziwisz. No ale to jest znowu domysł dziennikarzy - powiedział o. Tasiemski.
Zarzuty, jakie ciążą na kamerdynerze, świadczą o tym, że z dyskrecją mogło u niego nie być najlepiej, w jego domu znaleziono sekretną korespondencje papieża. Stąd szybko powiązano go tzw. aferą Vatileaks, czyli tzw. watykańskich przecieków. Tylko pionek? - To jasne, że kamerdyner jest pionkiem w tej sprawie, że został w to wplątany przez ludzi, którzy mają władze. Dzisiaj trudno powiedzieć, czy to jakiś kardynał czy grupa biskupów - mówi Bruno Bartoloni, korespondent watykański "Corriere dalla Sera".
Wycieki pojawiły się już w styczniu tego roku, ujawnione zostały przez włoskiego dziennikarza Gianluigi Nuzziego. Kilka dni temu ten sam dziennikarz wydał książkę, w której zbiera ujawnione dokumenty i dodaje trochę nowych. Teza jest jasna.
- Po pierwsze, że w Watykanie źle się dzieje, w sensie korupcyjnym i funkcjonowania, ale też pokazuje, że tutaj nie bardzo radzi sobie z sytuacją, a może toleruje to po prostu świadomie obecny premier watykański - mówi dziennikarz "Polityki" Andrzej Szostkiewicz. Watykański premier, czyli sekretarz stanu kardynał Bertone. "La Repubblica" publikuje wywiad z osobą, zastrzegającą sobie anonimowość, która twierdzi, że przecieki to sposób na to by wzmocnić papieża i osłabić kardynała. "Papież zdał sobie sprawę z tego, że musi się bronić. Zwołał 5 osób, 4 mężczyzn i jedną kobietę. To tzw. sprawozdawcy, tajni agenci Benedykta. Papież spytał tych wszystkich ludzi o radę i dał każdemu rolę. Kobieta koordynuje prace całego zespołu" - piszą włoskie media.
Watykan dementuje
- To nieprawda, że podejrzany w sprawie jest jakikolwiek kardynał, jak twierdzą niektórzy ani to, że przesłuchano w sprawie jakąkolwiek kobietę. Te twierdzenia są absolutnie fałszywe - podkreśla rzecznik Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi. Ale dziennikarze łączą fakty... 17 maja - ukazuje się we włoszech książka Nuzziego "Jego Świątobliwość". Dwa dni później watykan grozi autorowi procesem. 23 maja zatrzymany zostaje papieski kamerdyner, a następnego dnia stanowisko traci prezes watykańskiego banku. Bank już wcześniej podejrzewany był o sprzyjanie ciemnym interesom. - Ja tylko mogę dostrzegać, jak każdy dziennikarz zajmujący się kościołem i Watykanem, że jest pewna sekwencja tych wydarzeń negatywnych, czarna seria - twierdzi Szostkiewicz. I niezależnie od tego jaki były intencje, tych, którzy udostępniali tajną korespondencję dziennikarzom, przecieki z pewnością nie pomogły i tak już nadszarpniętemu wizerunkowi Watykanu.
Źródło: TVN 24