Jako prezydent będę kontynuowała politykę aktywnego zaangażowania Ameryki w świecie i dotrzymywania sojuszy - zapewniła Hillary Clinton na spotkaniu z weteranami wojen w Cincinnati w stanie Ohio. Sugerowała, że także republikanie powinni na nią głosować.
- Ameryka jest krajem wyjątkowym. Jest krajem niezbędnym (dla świata). Świat potrzebuje jej przywództwa. (…) Siła Ameryki łączy się z obowiązkiem przywództwa - powiedziała. - Nasze przywództwo oznacza także wsparcie naszych sojuszników - dodała.
Ameryka jest krajem wyjątkowym. Jest krajem niezbędnym (dla świata). Świat potrzebuje jej przywództwa. (…) Siła Ameryki łączy się z obowiązkiem przywództwa (...) Nasze przywództwo oznacza także wsparcie naszych sojuszników Hillary Clinton
W przemówieniu do członków American Legion, głównej organizacji weteranów w USA, Clinton obiecała armii, że zadba o odpowiednie wydatki z budżetu dla Pentagonu i poprawi sytuację weteranów. - Musimy zapewnić Pentagonowi stabilne i przewidywalne fundusze, aby pokryć jego potrzeby. (…) Nigdy nie zapomnimy o naszym długu wobec weteranów - oświadczyła. Obiecała, że jako prezydent pomoże im w znalezieniu pracy lub założeniu własnego biznesu po służbie w armii. Zapewniła także wojsko, że jako wódz naczelny nie będzie pochopnie wysyłać wojsk w misje zbrojne za granicę. - Naszą zasadą musi być, żeby używać siły, wysyłać naszą armię w niebezpieczne misje za granicę tylko w ostateczności - powiedziała. Clinton ma opinię "jastrzębia" w polityce obronnej i zagranicznej w swojej Partii Demokratycznej. Jako sekretarz stanu forsowała interwencję NATO w Libii, a jako senator (w latach 2001-2009) blisko współpracowała z republikańskimi kolegami w komisji sił zbrojnych.
Twarda Clinton
W przemówieniu, komentowanym jako apel do republikanów, aby ignorując Donalda Trumpa poparli jej kandydaturę na prezydenta, Clinton przypomniała, że była też współautorką decyzji o podjęciu ryzykownej akcji w celu likwidacji Osamy bin Ladena.
Atakowała republikańskiego kandydata do Białego Domu, wypominając mu jego radykalne wypowiedzi, które – jak podkreślała – zrażają do USA ich sojuszników. - Nie buduje się koalicji, obrażając naszych przyjaciół i zachowując się tak, jakby się nie miało samokontroli. Ignorowanie relacji, które budowaliśmy przez lata, jest niebezpieczne - powiedziała. - Sytuacja na świecie może się pogorszyć, jeśli porzucimy naszych sojuszników i jeśli nasz wódz naczelny [czyli prezydent - red.] popiera stosowanie tortur i zabijanie rodzin terrorystów - dodała. Trump zapowiadał, że pod jego kierownictwem USA przyjdą na pomoc sojusznikom z NATO tylko wtedy, jeśli ci wypełnią "zobowiązania" wobec nich – w domyśle: finansowe. Poparł również stosowanie tortur wobec podejrzanych o terroryzm i w jednym z wywiadów wypowiedział się za "odwetowym" zabijaniem terrorystów. Zdaniem jego krytyków, oświadczenia tego rodzaju ułatwiają tylko werbunek islamskim ekstremistom. Clinton potępiła też kandydata GOP za wypowiedź, w której nazwał armię USA "katastrofalną". - To obraza dla naszych wojsk - oświadczyła.
Skrytykowała Trumpa za jego nagłą podróż do Meksyku, gdzie kandydat GOP ma się spotkać z prezydentem tego kraju Enrique Pena Nieto. - Żeby się zrehabilitować za obrazy i insynuacje, nie wystarczy wpaść do naszego sąsiada na kilka godzin i zaraz wrócić do kraju - powiedziała. Trump w ubiegłym roku nazwał nielegalnych imigrantów meksykańskich "gwałcicielami i handlarzami narkotyków". Clinton przypomniała, że 50 prominentnych republikańskich ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego - w tym dyrektorzy CIA i innych agencji wywiadowczych - wystąpiło z listem otwartym, w którym zapowiadają, że w wyborach nie zagłosują na Trumpa. Alternatywą dla tych republikanów – sugerowała Clinton w przemówieniu transmitowanym na żywo przez telewizje CNN i Fox News – jest ona sama. - W tych wyborach nie powinno chodzić o ideologię, lecz o to, kto ma odpowiednie doświadczenie i kompetencje - powiedziała. Według sondaży w wyścigu prezydenckim Clinton prowadzi z Trumpem różnicą 5-6 punktów procentowych. Wśród weteranów wojsk większym poparciem cieszy się Trump.
Autor: mtom / Źródło: PAP