Szef chorwackiego resortu spraw zagranicznych Gordan Grlić Radman nazwał prezydenta Serbii Aleksandara Vuczicia "marionetką Rosji" i obiecał powstrzymanie niebezpiecznych wpływów Kremla na Bałkanach. W odpowiedzi prezydent zarzucił ministrowi "brutalne ingerowanie w wewnętrzne sprawy kraju". Rząd w Belgradzie oskarżył też Zagrzeb o atakowanie Serbów i wzniecanie nienawiści do tego narodu.
- W Serbii trzeba odróżnić obywateli od (Aleksandara) Vuczicia i jego polityki. Prezydent Serbii musi w końcu zdecydować, po której stronie się opowiedzieć. Musi (mu) być naprawdę niewygodnie siedzieć na dwóch krzesłach - powiedział w sobotę na antenie telewizji N1 szef chorwackiej dyplomacji Gordan Grlić Radman, odnosząc się do relacji Belgradu z Rosją i Zachodem.
I dodał: - To nie powinno być dla niego wielkim dylematem. Vuczić jest marionetką i satelitą Rosji, ale wpływy tego kraju, które podważają stabilność na Bałkanach, nie będą dozwolone.
Prezydent reaguje. "Brutalnie ingeruje w wewnętrzne sprawy Serbii"
"Chorwacki minister nie tylko brutalnie ingeruje w wewnętrzne sprawy Serbii, ale jak zwykle kłamie, obraża naród serbski i grozi naszym obywatelom" - odpowiedział natomiast na Instagramie serbski prezydent.
Na oświadczenie szefa chorwackiej dyplomacji zareagował również minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić, który zapowiedział wystosowanie noty protestacyjnej do Zagrzebia.
"Od lat w Chorwacji systematycznie narasta atmosfera nienawiści do Serbii i narodu serbskiego. Jednym z takich przykładów jest wypowiedź ministra spraw zagranicznych Chorwacji, atakująca Serbię i prezydenta Aleksandara Vuczicia. Nikt nie dał prawa Chorwacji, aby udzielała nam lekcji i ingerowała w nasze wewnętrzne sprawy. Serbia to kraj prowadzący suwerenną i niezależną politykę zagraniczną, leżącą wyłącznie w interesie naszych obywateli i naszego narodu" - oznajmił w niedzielę Daczić, cytowany przez dziennik "Danas".
"Chorwacki minister zapomniał albo chciał, żeby o tym zapomniano, że Chorwacja była najwierniejszym zwolennikiem Austro-Węgier i nazistowskich Niemiec. Walczyła (podczas II wojny światowej - przyp. red.) nawet po samobójstwie Hitlera" - dodał serbski polityk.
Serbia, pomimo statusu państwa ubiegającego się o członkostwo w Unii Europejskiej, nie przyjęła zachodnich sankcji nakładanych na Rosję w następstwie inwazji na Ukrainę. W tygodniu poprzedzającym drugą rocznicę agresji serbski prezydent zapewnił w rozmowie z rosyjskimi mediami, że "pomimo ogromnej presji Zachodu, postara się utrzymać stanowisko swojego kraju w tej sprawie".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru