Mężczyzna przedstawiający się jako "Pan Li" wygrał na loterii w południowych Chinach 219 milionów juanów, czyli około 142 mln złotych. Postanowił jednak zachować anonimowość, a nagrodę odebrał w przebraniu zasłaniającym całe ciało. Wszystko dlatego, że swoją wygraną chce zachować w tajemnicy nawet przed najbliższymi. - Obawiam się, że mogliby poczuć się lepsi od innych i nie będą ciężko pracować ani uczyć się w przyszłości - powiedział.
Wielka wygrana padła 21 października w południowych Chinach na loterii Guanxi Welfare Lottery. Mężczyzna, który przedstawia się jako "Pan Li", kupił 40 losów za 80 juanów, czyli około 50 złotych w sklepie w mieście Litang w prowincji Guangxi. Zasadą loterii jest, że uczestnicy typują siedem liczb - sześć na kulkach koloru czerwonego i jedną na kulce niebieskiej. "Pan Li" na każdym z zakupionych losów wytypował te same liczby, które zaznaczał od wielu lat: 2, 15, 19, 26, 27, 29 i 2. Tym razem okazały się szczęśliwe i za każdy los mężczyzna wygrał 5,48 mln juanów. W sumie dało to wygraną w wysokości 219 mln juanów, czyli około 142 mln złotych.
Odbiór nagrody w przebraniu
Dzień po ogłoszeniu wyników loterii mężczyzna pojechał do miasta Nanning, gdzie znajduje się siedziba loterii. Przyznał, że później przez dwa dni nie wychodził z hotelu bo bał się, że zgubi zwycięskie losy. Po odbiór nagrody zgłosił się w końcu 24 października w żółtym przebraniu zasłaniającym całe ciało. Jak informuje hongkoński dziennik "South China Morning Post" zwycięzcy loterii w Chinach często zakładają kostiumy podczas oficjalnej prezentacji ze zwycięskim czekiem pieniężnym, aby chronić swoją prywatność.
"Pan Li" postanowił jednak ukryć swoją wygraną nie tylko przed obcymi, ale nawet własną rodziną. Jak przyznał, choć bardzo cieszył się z wygranej, to próbował powstrzymać swoje emocje i nie powiedział nikomu o zwycięstwie, nawet najbliższym. Postanowił, że nie powie rodzinie o gigantycznej wygranej, bo obawia się, że przez nią żona i dziecko staliby się "aroganccy i leniwi", informują lokalne media. - Nie powiedziałem mojej żonie ani dziecku. Obawiam się, że mogliby poczuć się lepsi od innych i nie będą ciężko pracować ani uczyć się w przyszłości - cytuje go lokalny "Nanning Evening News".
"Pan Li" przyznał, że jest "wiernym fanem" loterii i regularnie brał w niej udział od ponad dziesięciu lat. Wybierał zawsze te same liczby, bo "wyglądały zadowalająco". - W przeszłości wygrałem tylko kilkadziesiąt juanów - wskazał. - Kupowanie losów postrzegam jako hobby, a mojej rodziny to nie obchodzi. Poza tym, nie wydaję na to dużo pieniędzy, a loteria to dla mnie promyk nadziei - powiedział.
Rodzinna tajemnica
Po opłaceniu podatków mężczyźnie pozostało około 171,6 mln juanów, czyli 112 mln złotych. Z tej kwoty 5 mln juanów przeznaczył już na cele charytatywne, mężczyzna nie zdecydował jednak jeszcze co zrobi z pozostałymi pieniędzmi. Tajemnica, jaką ma przed rodziną "Pan Li", może być jednak trudna do zachowania. Cytowany przez "South China Morning Post" prawnik Fu Jian wskazał, że w ten sposób mężczyzna może łamać chińskie prawo poprzez "naruszanie prawa swojej żony do informacji".
Źródło: Bloomberg, South China Morning Post
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/dimsumdaily_hk