Wysoki rangą północnokoreański dyplomata przybył we wtorek do Pekinu. Wizyta ta następuje po tym, jak Chiny wstrzymały import węgla z Korei Północnej w ramach realizacji sankcji nałożonych przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Jednocześnie pogłębia się kryzys w relacjach Pekinu z Seulem na tle rozmieszczenia przez niego amerykańskich pocisków antyrakietowych.
Do wstrzymania importu węgla przez Chiny, najważniejszego partnera północnokoreańskiego reżimu, doszło tydzień po przeprowadzeniu przez Pjongjang próby rakiety balistycznej średniego zasięgu. Była to zarazem pierwsza próba rakietowa od objęcia urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa.
"Tańczą, jak im grają USA"
Wiceminister spraw zagranicznych Korei Północnej Ri Kil Song przybył do Pekinu na zaproszenie szefa chińskiej dyplomacji, poinformowało MSZ Chin. To pierwsza północnokoreańska wizyta tej rangi od czerwca.
- Ta wizyta wiceministra spraw zagranicznych Korei Północnej jest normalnym dyplomatycznym kontaktem i wymianą pomiędzy Chinami i Koreą Północną - poinformował rzecznik ministerstwa. Ri spotkać ma się z szeregiem chińskich dyplomatów, a jego wizyta potrwa do 4 marca.
Korea Południowa potwierdziła, że wiedziała o wizycie dyplomaty, odmówiła jednak komentarza, czy może mieć ona związek z zamordowaniem przyrodniego brata północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una, do którego doszło 13 lutego na lotnisku w Kuala Lumpur.
Jak zwraca uwagę agencja Reutera, wtorkowa wizyta ma zarazem miejsce krótko po otwartej, północnokoreańskiej krytyce pod adresem Chin, w której zasugerowano, że Chiny "tańczą tak, jak im grają Stany Zjednoczone". Pjongjang użył takiego sformułowania, ponieważ Pekin potępił niedawne testy rakietowe Korei Płn. i zawiesił import północnokoreańskiego węgla.
Dla Chin Korea Północna jest ważnym partnerem handlowym i zawieszenie importu przez Pekin pozbawia Pjongjang istotnego dopływu dewiz. W 2016 roku import północnokoreańskiego węgla osiągnął według chińskich statystyk wartość 1,2 mld dolarów. Zdaniem przedstawicieli USA stanowi to jedną trzecią północnokoreańskich dochodów z eksportu.
Chiny wezwały do bojkotu
Jednocześnie chińskie państwowe media zagroziły we wtorek bojkotem produktów południowokoreańskiego wielobranżowego koncernu Lotte Group. Koncern ten w poniedziałek zezwolił rządowi Korei Południowej na umieszczenie amerykańskich antyrakiet na należącym do niego polu golfowym w regionie Songdżu, czemu zdecydowanie sprzeciwiały się Chiny.
Chińska gazeta "Global Times" wezwała, by "chińskie społeczeństwo dobrowolnie skoordynowało się" w celu zablokowania importowanych dóbr południowokoreańskich, wskazując m.in. samochody, telefony komórkowe oraz dobra rozrywkowe. "Jest wiele substytutów dla południowokoreańskich samochodów i telefonów komórkowych" - podkreślono. O bojkocie motywowanym troską o "bezpieczeństwo narodowe" - napisała także chińska agencja informacyjna Xinhua.
"Jako współdziałający Lotte zaszkodzi narodowi chińskiemu, a konsekwencje tego będą poważne. Naród chiński nie będzie wspierał spółki zaangażowanej w szkodzenie interesom Chin" - ostrzegała jeszcze w połowie lutego Xinhua. Już wówczas Lotte Group poinformowało, że chińskie władze wstrzymały po inspekcji pożarowej realizację jego opiewającego na kilka miliardów dolarów projektu w branży nieruchomości, co może być retorsją za południowokoreańskie plany zainstalowania tarczy antyrakietowej.
Zdecydowany protest Pekinu
Pekin wielokrotnie deklarował swój sprzeciw wobec planowanego jeszcze na 2017 rok umieszczenia w Korei Południowej systemu THAAD (Terminalnej Wysokościowej Obrony Strefowej), przeznaczonego do niszczenia głowic pocisków balistycznych w ostatniej (terminalnej) fazie ich lotu. Według Seulu i Waszyngtonu jest to konieczne dla obrony przed pociskami balistycznymi Korei Północnej. Chiny obawiają się, że za pomocą należącego do systemu radaru będzie można dokładnie monitorować także ich terytorium, stwarzając tym samym zagrożenie dla ich bezpieczeństwa.
THAAD stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i stabilności regionu - wskazywała Xinhua. Z kolei w poniedziałek chiński "Dziennik Ludowy" ostrzegł, że "jeżeli THAAD naprawdę zostanie rozmieszczony w Korei Południowej, wówczas relacje Chin i Korei Południowej będą musiały zmierzyć się z możliwością, że zerwane zostaną relacje dyplomatyczne".
Autor: mm\mtom / Źródło: reuters, pap