Chiny odcinają Tybet

Aktualizacja:

Chińskie władze zamknęły granicę Tybetu dla cudzoziemców i obarczają za to winą dalajlamę.

- Z racji incydentów z przemocą w Lhasie 14 marca, obecnie Lhasa i Tybet nie są otwarte - oznajmił rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang.

- Ale to nie nasza wina, odpowiedzialność ewidentnie spada na "klikę dalaja" - dodał.

Pekin oskarża Dalajlamę XIV i jego zwolenników o wywołanie w połowie marca protestów i zamieszek w Tybecie i tybetańskich rejonach chińskich prowincji. Chińskie władze dopatrują się sabotowania olimpiady w Pekinie.

Według Tybetańczyków na wygnaniu represje, z jakimi spotkały się manifestacje w Tybecie, przyniosły ponad 200 ofiar; Chiny podały, że w zamieszkach zginęło 21 osób.

Ostrzeżenie dla Australii

Rzecznik chińskiego MSZ przestrzegł również rząd Australii, gdzie składa obecnie wizytę dalajlama. - Żądamy, by Australia zwróciła raczej uwagę na wielkie zmartwienie Chin i nie pozwoliła dalajlamie podejmować separatystycznej działalności na australijskim terytorium.

Przebywający w Sydney dalajlama zaapelował do Tybetańczyków aby nie zakłócali sztafety z olimpijskim ogniem w Lhasie i kolejny raz już zapewnił, że nie ma nic przeciwko olimpiadzie w Pekinie.

Sztafeta z ogniem olimpijskim w samym Tybecie i w zachodnich Chinach, gdzie mieszka olbrzymia mniejszość tybetańska, miała początkowo zacząć się w połowie czerwca. Plany uległy jednak zmianie ze względu na majowe trzęsienie ziemi w Syczuanie. Nowych terminów jeszcze nie wyznaczono.

Źródło: PAP, tvn24.pl