Chińska armia rozpoczęła w sobotę manewry wokół Tajwanu, które mają być "poważnym ostrzeżeniem dla sił separatystycznych". "Mieszkańcy Tajwanu są zdeterminowani, by się bronić i nigdy nie ulegną groźbom użycia siły" - oświadczyła w sobotę tajwańska rządowa rada ds. Chin kontynentalnych.
"Dowództwo Strefy Wschodniej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej rozpoczęło w sobotę wspólne patrole sił lotniczych i morskich oraz ćwiczenia marynarki i wojsk lotniczych wokół wyspy Tajwan w celu wypróbowania gotowości bojowej i możliwości przejęcia kontroli nad przestrzenią powietrzną i morską" - głosi komunikat chińskiego dowództwa przekazany przez oficjalną agencję Xinhua.
"To jest też poważne ostrzeżenie dla sił separatystyczno-niepodległościowych Tajwanu współpracujących z siłami zewnętrznymi w celu prowokacji" - sprecyzowano.
Jest reakcja Tajpej
Ministerstwo obrony Tajwanu zdecydowanie potępiło ćwiczenia uznając je za prowokację. Resort oświadczył, że wyśle odpowiednie siły do reagowania i zapewnił, że ma zdolność oraz determinację do zapewnienia bezpieczeństwa narodowego.
"Rozpoczęcie ćwiczeń wojskowych tym razem nie tylko nie sprzyja pokojowi i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej, ale także podkreśla militarną mentalność (Chin)"– napisano w oświadczeniu ministerstwa.
Resort poinformował, że od soboty rano wykryło 42 chińskie samoloty i osiem okrętów biorących udział w ćwiczeniach wokół wyspy.
"Mieszkańcy Tajwanu są zdeterminowani, by się bronić i nigdy nie ulegną groźbom użycia siły" - oświadczyła w sobotę tajwańska rządowa rada ds. Chin kontynentalnych w reakcji na chińskie manewry. "Chiny powinny przestać używać siły oraz zastraszania i rozpocząć dialog" - napisano w oświadczeniu. Z kolei biuro prezydent Tajwanu Caj Ing-wen oświadczyło, że "Chiny ignorują swoją międzynarodową odpowiedzialność, zwiększają zagrożenie wojskowe i podważają stabilność w regionie".
Podróż wiceprezydenta Tajwanu do USA
Jak zauważa Reuters manewry są głównie wyrazem niezadowolenia Pekinu z pobytu na terytorium Stanów Zjednoczonych wiceprezydenta Tajwanu Williama Lai. W drodze powrotnej z Paragwaju zatrzymał się on na krótko w USA.
Oficjalne była to tylko przerwa w podróży jednak Lai, czołowy kandydat na następnego prezydenta Tajwanu w wyborach zapowiedzianych na styczeń przyszłego roku, wygłosił też kilka przemówień.
Pekin uważa demokratycznie rządzony Tajwan za swoją zbuntowaną prowincję a wszelkie kontakty z Tajwanem za ingerencję w jego sprawy wewnętrzne.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Navy