Dwa chińskie myśliwce Su-30 przechwyciły amerykański samolot zwiadowczy WC-135, przeznaczony do wykrywania śladów skażenia jądrowego w atmosferze. Według Pentagonu zrobiły to w sposób "nieprofesjonalny", podlatując zdecydowanie za blisko.
- Ta sprawa jest omawiana z Chinami za pośrednictwem właściwych kanałów dyplomatycznych i wojskowych - oświadczyła rzeczniczka amerykańskich sił powietrznych (USAF) ppłk Lori Hodge. Jak dodała, ocena incydentu opiera się na wstępnych raportach załogi przechwyconego specjalistycznego samolotu zwiadowczego WC-135 Constant Phoenix, w których opisano "manewry chińskiego pilota, a także prędkość i bliskość obu (chińskich) samolotów".
Przepychanki na spornym morzu
Hodge powiedziała, że armia USA wszczęła dochodzenie w sprawie czwartkowego incydentu. Zaznaczyła, że WC-135 w chwili przechwycenia wykonywał rutynową misję w zgodzie z zasadami prawa międzynarodowego. Chińczycy różnią się jednak z Amerykanami co do oceny tego, co jest zgodne z zasadami nad Morzem Południowochińskim. Pekin wysuwa roszczenia do jego znacznych obszarów, podczas gdy Amerykanie tego nie uznają i demonstracyjnie to pokazują przy pomocy okrętów oraz samolotów. Ósmego lutego w pobliżu mielizny Scarborough na Morzu Południowochińskim doszło do incydentu z udziałem samolotu szpiegowskiego P-3 amerykańskiej marynarki wojennej i chińskiego samolotu wojskowego, które zbliżyły się do siebie na odległość 305 metrów. Strona amerykańska określiła wówczas ten incydent jako niebezpieczny. WC-135 przechwycony teraz przez Chińczyków to bardzo specjalistyczna maszyna. Amerykanie posiadają takie dwie. Służy do badania atmosfery pod kątem obecności cząsteczek radioaktywnych. Mogą wykrywać na przykład pozostałości prób broni jądrowej czy awarii reaktorów. Z racji na swoje zadanie otrzymały przydomek "sniffer", czyli "niuchacz".
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, NBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF