Nowy kosmiczny wyścig. Tajkonauci podbijają stawkę

Źródło:
TVN24

W przestrzeń okołoziemską poleciała rakieta z trzema chińskimi astronautami. Zadanie jest jedno - trzeba zbudować stację kosmiczną. Wszystko dzieje się w czasie, kiedy Pekin przygotowuje się do obchodów 100. rocznicy rządzącej partii komunistycznej. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Na powstającej chińskiej stacji kosmicznej już są pierwsi ludzie. Dotarli tam po siedmiu godzinach od startu z pustyni Gobi. – Załoga Shenzhou-12 melduje się. Weszliśmy do naszego kosmicznego domu. Dziękujemy wszystkim Chińczykom za wsparcie, a pracownikom naukowym i technologicznym za ciężką pracę – mówi chiński astronauta Nie Haisheng. W Niebiańskim Pałacu - bo tak ma nazywać się stacja - niemal 400 kilometrów nad Ziemią zameldowało się trzech Tajkonautów. – Tajkonauci, bo tak należy nazywać astronautów pochodzących z Chin, budują swoją własną stację kosmiczną – mówi astronom Jerzy Rafalski z planetarium w Toruniu.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Chcą "stać się równoprawnym graczem na międzynarodowej arenie"

To trzecia z zaplanowanych 11 budowlanych misji na orbicie - pierwsza załogowa. Ma pozostawić przestrzeń do życia, badań i eksperymentów, podobną do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której od ponad 20 lat eksplorują Amerykanie, Rosjanie, Kanadyjczycy, Japończycy i Europa.

Na Międzynarodową Stację Kosmiczną Chiny nie miały wstępu. - Nie mieli szansy w tym uczestniczyć, więc samodzielnie muszą się do tego przygotować – mówi Gordon Wasilewski z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie. Popularyzator nauko Karol Wójcicki wyjaśnia, że Chińczycy "przygotowują się, aby objąć prym". - Ale na pewno, by stać się równoprawnym graczem na międzynarodowej arenie – dodaje.

Kosmiczny wyścig

Rywalizacja w kosmosie trwa i nie zamknęła się wraz z zakończeniem zimnej wojny - teraz ma kolejnych graczy. – Astronauci, którzy krążą, mówią że z góry państw nie widać, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że trzeba będzie wylądować na Księżycu, bo tam najprawdopodobniej jest dużo helu 3. To jest paliwo przyszłości. Chińczycy i cały świat o tym wie i stąd ten wyścig – tłumaczy Rafalski.

Zaledwie kilka tygodni temu chiński łazik przesłał zdjęcia z Marsa. Wcześniej sondy z Pekinu jako pierwsze dotarły na ciemną stronę Księżyca i wróciły z próbkami kosmicznego piasku. Jak donoszą zachodnie media, Pekin nieprzypadkowo chwali się sukcesami, akurat na chwilę przed świętowaniem 100. rocznicy powstania Komunistycznej Partii Chin. - Mają stabilną administrację kosmiczną, stabilne finansowanie, wizję – zwraca uwagę Wasilewski.

To bacznie obserwuje Ameryka, ogłaszając swoje programy. – To plany budowy stacji kosmicznej, ale takiej, która nie będzie już krążyła wokół Ziemi, tylko wokół Księżyca -  zapowiada Rafalski. - Dzisiaj wyścig odbywa się na innej płaszczyźnie: prywatnych firm. SpaceX buduje najpotężniejszą rakietę. Ma zabierać kiedyś na Marsa – mówi Wójcicki.

Chińczycy "informują po fakcie, warto obserwować, co tam wymyślą"

Dlatego człowiek musi nauczyć się dłużej żyć w stanie nieważkości. Dotychczasowe chińskie misje trwały maksymalnie miesiąc. Teraz maja to być trzy miesiące poprzedzone tysiącami godzin ćwiczeń. - Po 11 latach szkoleń mam zaufanie do siebie i zespołu – mówi chiński astronauta załogu Shenzhou-12 Tang Hongno. - Stan nieważkości spowoduje utratę wagi. Będą musieli sobie radzić z hałasem, bardzo złożonym środowiskiem. Mogą czuć się nieswojo – uprzedza Hi Qiming z Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej.

Na brak zajęć tajkonauci zapewne nie będą narzekać, choć na razie o przełomowych badaniach nie informują. - Tylko chyba Chińczycy wiedzą, co będzie wykonywane na ich stacji kosmicznej – zwraca uwagę Rafalski. Z kolei Wójcicki podkreśla, że inaczej niż reszta świata, Chińczycy "mniej mówią, więcej robią".

Tajkonauci z wielkim poczuciem obowiązku i presji wobec narodu zapewniają, że ważna jest nie tylko misja. - Zabiorę trochę nagrań rodzinnych, filmików syna, żony, aby móc je oglądać po pracy – mówi Tang Hongbo.

Karolina Bałuc

Źródło: TVN24