"Chcieliśmy zrobić sobie zdjęcie, usłyszeliśmy wybuch"

Polscy turyści zaskoczeni wybuchem w Oslo
Polscy turyści zaskoczeni wybuchem w Oslo
TVN24/EPA
Polscy turyści zaskoczeni wybuchem w OsloTVN24/EPA

Miał podążać szlakiem Wikingów, a był świadkiem jednej z największej tragedii w historii Norwegii, która zaczęła się, gdy właśnie miał zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Pan Maciej Maciejewski, który jako jeden z pierwszych świadków z Polski informował w piątek w TVN24, co się stało w Oslo, jest już w kraju. Jak mówi dziś, eksplozja i to co wydarzyło się później, było totalnym zaskoczeniem dla wszystkich. Podobnie jak sprawność tamtejszych służb dla niego.

- W piątek byliśmy na wycieczce w Oslo. To była ośmiodniowa wycieczka szlakiem Wikingów. (...) Udaliśmy się do pobliskiego parku, z którego można idealnie oglądać panoramę Oslo. Jak doszliśmy do najwyższego miejsca w tym parku, odwróciliśmy się do panoramy miasta, żeby zrobić sobie zdjęcie. Jak tam staliśmy, to usłyszeliśmy, a ja także zobaczyłem, wybuch - mówił w niedzielę Maciej Maciejewski. - Myśleliśmy, ze to piorun, ale po kilku minutach dowiedzieliśmy się, że to zamach od kobiety, która była naszym przewodnikiem, gdyż jej córka pracowała w tym budynku - dodał.

Sprawność mimo tragedii

Jak opisuje, ludzie na ulicach byli zaskoczeni, a każdy miał telefon przy uchu i próbował się dowiedzieć, co się dzieje. W okolicy samego wybuchu panowała konsternacja, a ludzie w asyście policji spokojnie opuszczali miejsca zagrożenia, gdyż wciąż nie wiadomo było, czy są inne ładunki. Maciejewski podkreślił, że w jego grupie silniejsza niż obawa, o to czy będą kolejne eksplozje, było zmartwienie, czy uda się wrócić do hotelu. - Musieliśmy przejechać przez całe miasto, a to jest sieć tuneli. Mimo tego płynnie wyjechaliśmy z centrum, ale wtedy nic nie wydarzyło się jeszcze na wyspie – zaznaczył.

Maciejewski zaznaczył, że w centrum bardzo szybko, w ciągu 15-20 sekund, dało się słyszeć dźwięk syren strażaków i karetek pogotowia.

W sobotę w południe grupa Maciejewskiego wyjechała do Polski. Powrót przebiegł im sprawnie. - Byliśmy mile zaskoczeni, bo choć wiedzieliśmy, że był zamach i strzelanina na wyspie, to nie było żadnego czekania – mówił polski turysta.

- Ale już wtedy premier mówił, że Norwegia ma być krajem otwartym i przyjaznym obcokrajowcom i na granicy ze Szwecją nie mieliśmy żadnych problemów. Nie było żadnych kontroli. Pierwsze wyrywkowe kontrole drogowe pojawiły się dopiero w Niemczech – dodał.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24/EPA