Śledczy z Korei Południowej zażądali nakazu aresztowania zawieszonego prezydenta Jun Suk Jeola za krótkotrwałe wprowadzenie stanu wojennego na początku tego miesiąca. Ten nie odpowiada na wezwania policji i śledczych, którzy badają, czy wprowadzenie stanu wojennego należy traktować jako próbę zamachu stanu.
Jun Suk Jeol ignoruje liczne wezwania na przesłuchanie policji i Biura ds. Śledztw Korupcyjnych dla Wysokich Urzędników, które wspólnie badają, czy jego ogłoszenie stanu wojennego w Korei Południowej z 3 grudnia było równoznaczne z próbą zamachu stanu. Stąd wniosek śledczych o areszt dla prezydenta. Ten rozpatrzy sąd.
To pierwszy w historii Korei Południowej przypadek, kiedy złożono wniosek o nakaz aresztowania urzędującego prezydenta.
Zawieszony prezydent
Jun został zawieszony w pełnieniu funkcji prezydenta po tym, jak parlament wszczął wobec niego procedurę impeachmentu na początku tego miesiąca za decyzję o krótkotrwałym wprowadzeniu stanu wojennego.
Trwa proces przed Sądem Konstytucyjnym w sprawie przywrócenia Juna do pracy lub trwałego usunięcia go z urzędu. Sąd ma 180 dni na podjęcie decyzji.
W piątek sąd przeprowadził pierwszą rozprawę przygotowawczą, na której wniosek prawników Juna o odroczenie postępowania w celu lepszego przygotowania został odrzucony. Sąd stwierdził, że będzie działał szybko.
Następna rozprawa ma się odbyć 3 stycznia.
Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol ogłosił 3 grudnia wieczorem stan wojenny, który po sześciu godzinach zniósł pod naciskiem Zgromadzenia Narodowego. W późniejszym przemówieniu telewizyjnym Jun tłumaczył, że wykorzystał swoje prezydenckie uprawnienia do ogłoszenia stanu wojennego "w celu ochrony narodu i normalizacji spraw państwowych przeciwko opozycji, która stała się potworem niszczącym konstytucyjny porządek liberalnej demokracji".
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Toby Melville - WPA Pool/Getty Images