Były ZSRR dziś jest imperium internetowego zła

Imperium internetowego zła jest na Wschodziesxc.hu

Rozpadający się ZSRR był zacofany technicznie w porównaniu ze swoimi zachodnimi rywalami, zwłaszcza w informatyce. Dwie dekady później kraje byłego Sojuzu stały się globalnym centrum wirtualnej przestępczości i wywodzący się z nich hakerzy stanowią światową czołówkę. Okradają firmy na całym świecie z miliardów, a służby Kremla przymykają oko tak długo, jak tracą obcy.

Jak pisze agencja Reutera, jeśli ktoś chciałby zakupić wirusa, wynająć hakera do ataku na konkurencję czy wykraść poufne informacje, to na pewno znajdzie to, co chce, na rosyjskich forach, gdzie dyskutują ze sobą cyberprzestępcy z byłego ZSRR. - Jeśli chodzi o ilość przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni liderami są Chiny, Ameryka Łacińska i Wschodnia Europa, jednak jeśli chodzi o ich jakość, liderem jest Rosja - twierdzi Witalij Kamłuk, analityk cyberbezpieczeństwa z Moskwy.

Przyjazne środowisko

Obecnie dwóch z pięciu najbardziej poszukiwanych cyberprzestępców w USA to Rosjanie, a trzeci to Łotysz. Obywatele byłego ZSRR okazali się być sprawcami największej wirtualnej kradzieży w historii USA. Czterech Rosjan i Ukrainiec mają być odpowiedzialni za kradzież 300 milionów dolarów na przestrzeni kilku lat przy pomocy nielegalnie zdobytych danych 160 milionów kart kredytowych. Firmy na całym świecie mają tracić rocznie wiele miliardów dolarów dzięki działalności pomysłowych hakerów z byłego ZSRR, aczkolwiek nie sposób ustalić konkretnych liczb ze względu na naturę cyberprzestępczości. Ściganie przestępców jest praktycznie niemożliwe z racji tego, że działają ponad granicami, a współpraca rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości z zachodnimi jest co najmniej "oziębła". Eksperci twierdzą, że FSB ma dobre rozeznanie w świecie hakerów, ale nie wkłada wiele wysiłku w ich ściganie. - Tak długo jak kradzież dotyczy innych części świata, to służb to nie interesuje - twierdzi Misza Glenny, ekspert i autor książek o cyberprzestępczości.

Kusząca alternatywa

Bardzo niskie ryzyko bycia złapanym zachęca studentów do łatwego zarobku w cyberprzestrzeni. Talentu im przy tym nie brakuje, bowiem uczelnie byłego ZSRR od dekad słyną z wybitnych wychowanków kierunków ścisłych, z powodzeniem konkurujących na poziomie indywidualnym z absolwentami uczelni zachodnich. Średni wiek hakera to od 22 do 30 lat. Do przestępczości zachęcają młodych kiepskie perspektywy w Rosji. Tamtejsza gospodarka w kwestii rozwoju sektora informatycznego jest daleko w tyle za krajami zachodnimi i brakuje dobrze płatnego zatrudnienia dla informatyków. Według badań firmy HeadHunter przeprowadzonych w tym roku w Rosji, tylko 51 absolwentów kierunków informatycznych znalazło zatrudnienie w branży. Średnia płaca wynosi przy tym równowartość dwóch tysięcy dolarów, co w porównaniu z USA czy UE jest kiepskim wynikiem. Z czasem społeczność hakerów buduje zaplecze wiedzy, dzięki czemu początkujący mają coraz łatwiej. Obecnie na różnych forach można znaleźć dokładne porady dotyczące podstawowych czynności. - W 2008 roku ustawienie sieci Botnet (zainfekowane komputery normalnych użytkowników, które potajemnie "służą" hakerowi - red.) było zaawansowaną umiejętnością. Teraz każdy uczniak siedzący na forach może to zrobić - twierdzi Maksim Gonczarow, specjalista ds. bezpieczeństwa z firmy Trend Micro.

Autor: mk//gak / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu